Co to jest motywacja? To coś co podrywa nas z fotela... Musisz iść i walczyć, prędzej czy później osiągniesz cel, nieważne że wszystko dookoła jest przeciwko tobie... Najważniejsze że masz w sobie wolę zwycięstwa... To twój cel! Twoje marzenia! You can do it!
Znają się na wszystkim, choć ich wiedza stoi często w sprzeczności z wiedzą naukową. Guru, trenerzy, motywatorzy, youtuberzy. Dzięki nim wyleczysz raka i depresję, osiągniesz sukces zawodowy i osobisty, uwiedziesz kobietę/ mężczyznę, a twoje życie będzie piękniejsze i wartościowsze.
"Coaching to lek, który późny kapitalizm wymyślił na chorobę, którą sam stworzył. Do tego lek, który nie dość, że nie działa, to jeszcze szkodzi. Sami coache to współcześni szamani, którzy żerują na niedociągnięciach systemu społeczno-gospodarczego, w którym żyjemy." - mówi w wywiadzie Kamil Fejfer - freelancer, twórca Magazynu Porażka, autor książki o patologiach polskiego rynku pracy „Zawód”. Ja zaś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zjawisko coachingu w Polsce, jego popularność i zapotrzebowanie na tego typu porady mają swój początek jeszcze w latach 90-tych ubiegłego wieku. Zdaję sobie sprawę, że to dość duży skrót myślowy, ale postrzegam współczesną figurę coacha jako odpowiednik parapsychologicznych hochsztaplerów i naciągaczy, których wspaniale sportretowała Olga Drenda w swojej książce „Duchologia Polska. Rzeczy i ludzie w czasach transformacji”.
„Ośrodek Technik Naturalnej Terapii „Imagio” ze Szczecina, prowadzący sprzedaż wysyłkową, udowadnia, że wystarczy magnetofon Kasprzak, aby wydatnie poprawić jakość życia erotycznego. „Zdumiewająca kaseta uwodzi kobiety” – głosi całostronicowy anons, na który natrafiam wszędzie: od „Nieznanego Świata” po „Panoramę”. „Ona myśli, że to tylko muzyka, lecz jej erotyzm planuje miłość z tobą!”. Kaseta za 98 tysięcy złotych, podobno „rewelacja z USA”, jest dostępna w wersji dyskotekowej, jazzowej i klasycznej. „Rozpala nawet namiętność żony” – zapewnia dystrybutor i dodaje, że pełna dyskrecja zapewniona” – przytacza Drenda. Dziś zamiast kaset, wystarczy odpalić kanał youtube, aby zostać zasypanym podobnymi obietnicami. Wróżów, bioenergoterapeutów, guru psychotroniki, uzdrowicieli, zastąpili coachowie, zaś „czyszczenie biopola” przybrało profesjonalną nomenklaturę zwaną dziś treningiem motywacyjnym.
Ten przydługi wstęp ma za zadanie anonsować kompozycję Pawła Bartnika (dj sajko / kIRk) otwierającą jego nowy, mini album „Przeciwciała”. Utwór „Twój coach to mój sampel” mógłby zostać bowiem oficjalnym hymnem „Zdelegalizować coaching i rozwój osobisty” fejsbukowego fanpejdża demaskującego patologię tego popularnego zjawiska. Autor nagrania pokusił się o realizację bystrej i przenikliwej karykatury coachingu, posługując się formą muzycznego kolażu, złożonego z fragmentów ścieżek z motywacyjnymi mowami. Nakładając na siebie głosy coachów oraz modyfikując je, Bartnik uzyskał prawdziwie schizofreniczny efekt. Plątanina dopingujących porad i motywacyjnych litanii przybiera formę demonicznego bełkotu, z którego co chwila do uszu słuchacza dobiegają deklamowane z afektowanym przejęciem komunały. Bartnik ubiera swoją fabułę w całun hipnotycznej elektroniki, pobudzanej rytmiczną pulsacją. Całość aranżacji jawi się niczym senny koszmar uczestnika szkolenia motywacyjnego.
Do końca „Przeciwciał” pozostajemy w rozmazanych, tajemniczych dźwiękowych sceneriach („Trwoga”). Pełno tu pokrętnych melodii, dziwnych, niepokojących zewów, rozmytych plam. Snujące się dźwiękowe widma przetrącane są masywnymi uderzeniami i przytłoczone tłustym, głębokim basem. Jak w tytułowych „Przeciwciałach”, które atmosferą i brzmieniem przypominają znakomitą tegoroczną „Grudę” autorstwa 1988. Dodatkowym walorem, który pogłębia tajemniczą atmosferę tytułowych „Przeciwciał” jest towarzysząca muzyce warstwa narracyjna, w postaci opowieści jaką Bartnik snuje własnym głosem. Autorski tekst oparty na splocie powiedzeń, idiomów i związków frazeologicznych układa się w surrealistyczną fabularną impresję.
Mini-album zamyka „Pokora”; ambientowa suita, która mogłaby z powodzeniem znaleźć się na ścieżce dźwiękowej „Blade Runnera 2049”. Oparta na syntetycznej basowej pętli, dopełnionej partią analogowych klawiszy, przywodzi na myśl zarówno oryginalną muzykę Vangelisa z pierwszej części jak i interpretację zaproponowaną przez Hansa Zimmera i Banjamina Wallfischa w kontynuacji.
„Przeciwciała” są materiałem niezwykle esencjonalnym i pełnym intrygujących wątków. Tematyczna różnorodność nie kłóci się ze spójną koncepcją muzyczną, razem współtworząc odrealniony nastrój nagrania. Wartością dodaną, zwłaszcza w kontekście muzycznej stylistyki jaką uprawia Bartnik jest sięgnięcie po watek publicystyczny w „Twój coach to mój sampel”. Aż dziw, że nikt nie chciał wydać tak udanej płyty.
A teraz, usiądź wygodnie w swoim fotelu, zamknij oczy, zrelaksuj się, oddychaj głęboko. Posłuchaj „Przeciwciał”. Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą!
PAWEŁ BARTNIK „Przeciwciała”
2017, wyd. własne
Znają się na wszystkim, choć ich wiedza stoi często w sprzeczności z wiedzą naukową. Guru, trenerzy, motywatorzy, youtuberzy. Dzięki nim wyleczysz raka i depresję, osiągniesz sukces zawodowy i osobisty, uwiedziesz kobietę/ mężczyznę, a twoje życie będzie piękniejsze i wartościowsze.
"Coaching to lek, który późny kapitalizm wymyślił na chorobę, którą sam stworzył. Do tego lek, który nie dość, że nie działa, to jeszcze szkodzi. Sami coache to współcześni szamani, którzy żerują na niedociągnięciach systemu społeczno-gospodarczego, w którym żyjemy." - mówi w wywiadzie Kamil Fejfer - freelancer, twórca Magazynu Porażka, autor książki o patologiach polskiego rynku pracy „Zawód”. Ja zaś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zjawisko coachingu w Polsce, jego popularność i zapotrzebowanie na tego typu porady mają swój początek jeszcze w latach 90-tych ubiegłego wieku. Zdaję sobie sprawę, że to dość duży skrót myślowy, ale postrzegam współczesną figurę coacha jako odpowiednik parapsychologicznych hochsztaplerów i naciągaczy, których wspaniale sportretowała Olga Drenda w swojej książce „Duchologia Polska. Rzeczy i ludzie w czasach transformacji”.
„Ośrodek Technik Naturalnej Terapii „Imagio” ze Szczecina, prowadzący sprzedaż wysyłkową, udowadnia, że wystarczy magnetofon Kasprzak, aby wydatnie poprawić jakość życia erotycznego. „Zdumiewająca kaseta uwodzi kobiety” – głosi całostronicowy anons, na który natrafiam wszędzie: od „Nieznanego Świata” po „Panoramę”. „Ona myśli, że to tylko muzyka, lecz jej erotyzm planuje miłość z tobą!”. Kaseta za 98 tysięcy złotych, podobno „rewelacja z USA”, jest dostępna w wersji dyskotekowej, jazzowej i klasycznej. „Rozpala nawet namiętność żony” – zapewnia dystrybutor i dodaje, że pełna dyskrecja zapewniona” – przytacza Drenda. Dziś zamiast kaset, wystarczy odpalić kanał youtube, aby zostać zasypanym podobnymi obietnicami. Wróżów, bioenergoterapeutów, guru psychotroniki, uzdrowicieli, zastąpili coachowie, zaś „czyszczenie biopola” przybrało profesjonalną nomenklaturę zwaną dziś treningiem motywacyjnym.
Ten przydługi wstęp ma za zadanie anonsować kompozycję Pawła Bartnika (dj sajko / kIRk) otwierającą jego nowy, mini album „Przeciwciała”. Utwór „Twój coach to mój sampel” mógłby zostać bowiem oficjalnym hymnem „Zdelegalizować coaching i rozwój osobisty” fejsbukowego fanpejdża demaskującego patologię tego popularnego zjawiska. Autor nagrania pokusił się o realizację bystrej i przenikliwej karykatury coachingu, posługując się formą muzycznego kolażu, złożonego z fragmentów ścieżek z motywacyjnymi mowami. Nakładając na siebie głosy coachów oraz modyfikując je, Bartnik uzyskał prawdziwie schizofreniczny efekt. Plątanina dopingujących porad i motywacyjnych litanii przybiera formę demonicznego bełkotu, z którego co chwila do uszu słuchacza dobiegają deklamowane z afektowanym przejęciem komunały. Bartnik ubiera swoją fabułę w całun hipnotycznej elektroniki, pobudzanej rytmiczną pulsacją. Całość aranżacji jawi się niczym senny koszmar uczestnika szkolenia motywacyjnego.
Do końca „Przeciwciał” pozostajemy w rozmazanych, tajemniczych dźwiękowych sceneriach („Trwoga”). Pełno tu pokrętnych melodii, dziwnych, niepokojących zewów, rozmytych plam. Snujące się dźwiękowe widma przetrącane są masywnymi uderzeniami i przytłoczone tłustym, głębokim basem. Jak w tytułowych „Przeciwciałach”, które atmosferą i brzmieniem przypominają znakomitą tegoroczną „Grudę” autorstwa 1988. Dodatkowym walorem, który pogłębia tajemniczą atmosferę tytułowych „Przeciwciał” jest towarzysząca muzyce warstwa narracyjna, w postaci opowieści jaką Bartnik snuje własnym głosem. Autorski tekst oparty na splocie powiedzeń, idiomów i związków frazeologicznych układa się w surrealistyczną fabularną impresję.
Mini-album zamyka „Pokora”; ambientowa suita, która mogłaby z powodzeniem znaleźć się na ścieżce dźwiękowej „Blade Runnera 2049”. Oparta na syntetycznej basowej pętli, dopełnionej partią analogowych klawiszy, przywodzi na myśl zarówno oryginalną muzykę Vangelisa z pierwszej części jak i interpretację zaproponowaną przez Hansa Zimmera i Banjamina Wallfischa w kontynuacji.
„Przeciwciała” są materiałem niezwykle esencjonalnym i pełnym intrygujących wątków. Tematyczna różnorodność nie kłóci się ze spójną koncepcją muzyczną, razem współtworząc odrealniony nastrój nagrania. Wartością dodaną, zwłaszcza w kontekście muzycznej stylistyki jaką uprawia Bartnik jest sięgnięcie po watek publicystyczny w „Twój coach to mój sampel”. Aż dziw, że nikt nie chciał wydać tak udanej płyty.
***
A teraz, usiądź wygodnie w swoim fotelu, zamknij oczy, zrelaksuj się, oddychaj głęboko. Posłuchaj „Przeciwciał”. Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą!
PAWEŁ BARTNIK „Przeciwciała”
2017, wyd. własne