2014 w wykonaniu muzyków Irchy był wyjątkowo pracowity i przyniósł wiele znakomitych wydawnictw, bez których trudno wyobrazić sobie miniony rok. Solowy album Pawła Szamburskiego "Ceratitis Capitata", ekwilibrystyczne i przebojowe Pole Michała Górczyńskiego, oraz wyciszone Kwartludium, akompaniujące Jacaszkowi do "Catalogue Des Arbres". Natchnione albumy hiperaktywnego Wacława Zimpla, występującego w spektakularnych (Wacław Zimpel To Tu Orkiestra), kameralnych (Olie Brice Quintet) i komercyjnych, nie pozbawionych elegancji składach (Gaba Kulka). I wreszcie intrygujące kooperacje spiritus movens Irchy - Mikołaja Trzaski: m.in. Trzaska / Mazur / Pandi, Rubin / Trzaska / Masel. Jeśli chciałbym ustalić wspólny mianownik dla większości z tych albumów to nie ulega wątpliwości, że czwórka klarnecistów w swoich twórczych wyborach kieruje się poszukiwaniem sakralnych wątków w muzyce, oraz badaniem folkowych tradycji, w których przemierza najbardziej odległe kultury. Nie powinno zatem być żadnym zaskoczeniem, że czwarty już album Irchy "Black Bones", choć zrealizowany w 2013 roku, podąża dokładnie takimi samymi ścieżkami, jakimi jego członkowie solo.
Mimo iście "gwiazdorskiej" obsady instrumentalistów, królem na "Black Bones" jest przede wszystkim klarnet. Konia z rzędem temu, kto w ciemno zidentyfikuje autorów poszczególnych partii tego malowniczego instrumentu. Mimo iż umownym liderem pozostaje Trzaska to w toku narracji współpraca przebiega w pełni pluralistycznie. Soliści dzielą przestrzeń kompozycji jedynie na motyw i akompaniament, namiętnie cieniując i dopieszczając każdy wątek. Taką grą zespołową, skupioną na każdym detalu opowieści udaje się zbudować niezwykle uduchowioną atmosferę pełną subtelnych wzruszeń i uniesień. Główną rolę odgrywa w nagraniu melodyka, która oszczędnie i nienachalnie sięga po motywy żydowskie, czerpiąc zarówno z tradycji sefardyjskiej, jak i chasydzkiej. Pełnią one jednak w materiale jedynie rolę przystanków od których muzycy rozpoczynają fabularne poszukiwania, bądź też stanowiąc puentę ich wypowiedzi.
Aby zachować ciągłość skupionej atmosfery, klarneciści rezygnują ze swingu, szaleńczych wybuchów jazzowej ekspresji i sonorystycznych eksperymentów. Nie obowiązują tu "zasady" wolnej improwizacji, a muzycy zwięźle trzymają się tematu, wzbogacając jego brzmienie wielowymiarową paletę odcieni. Wątki i motywy ewoluują dość szybko, a kwartet nie ma w zwyczaju powracać do nich, rozwijając narrację dalej. Wyjątkiem są przywoływane tradycyjne melodie, stanowiące punkty orientacyjne nagrania.
"Black Bones" to album podwójny. Pierwsza jego część została zrealizowana w maju 2013 w warszawskim Quality Studio, druga zaś, jest zapisem występu Irchy w Stacji Falenica, w sierpniu tegoż roku. Imponujące jest to, jak intymną atmosferę uzyskaną podczas studyjnej rejestracji, udało się muzykom przenieść w realia koncertowe. Kluczem, jak mniemam, jest wymiana energii zarówno między samymi instrumentalistami, jak i miejscem wykonania (w przypadku płyty live). Stacja Falenica to bowiem ostatni przystanek przed Treblinką, dla tysięcy żydów z likwidowanych w 1942 gett w Rembertowie, Falenicy i Otwocku. Obie płyty stanowią najdelikatniejsze, najbardziej stonowane i wyciszone z dotychczasowych nagrań Irchy. Czwórka znakomitych klarnecistów w nienachalnym, duchowym uniesieniu potrafiła narzędziami współczesnej improwizacji zinterpretować tradycję, oraz przekazać pamięć po jej depozytariuszach.
MIKOŁAJ TRZASKA IRCHA CLARINET QUARTET - "Black Bones"
2014, Kilogram Records