Rok 2013 w polskiej muzyce niezależnej - o czym już przy wielu okazjach wspominałem - w dużej mierze upłynął pod znakiem eksploracji wątków tkwiących u źródeł rodzimego undergroundu. Inspiracje nagraniami sygnowanymi przez legendarny label Obuh mocno ożywiły nowe pokolenie muzyków eksperymentujących z mieszanką brzmień elektronicznych, gitarowych, akustycznych, folkowych, czy ambientowych. Wreszcie, naturalna inspiracja pochodząca z własnego podwórka zaczęła być - parafrazując tytuł albumu Za Siódmą Górą ("Muzyka jakiej świat nie widzi"), a zarazem i motto przyświecające wszystkim wydawnictwom Obuha - bardziej widoczna (i słyszalna) dla świata.
Wykorzystując koniunkturę wzmożonego zainteresowania korzeniami polskiego niezalu wydawnictwo Requiem Records (od dwóch dekad kontynuujące artystyczne poszukiwania Obuha) przygotowało trzy nowe albumy (z czego aż dwa premierowe), zrealizowane przez legendarne już projekty związane z rogalowskim labelem. Akustyczno-etniczny Pathman nagrał "Monady", elektroakustyczny Rongwrong "Krwy", zaś mroczny, ambientowy Spear "Black Holes, Dead Stars And Melting Genes" - materiał zebrany z niepublikowanych nagrań i z niedostępnych już kompilacji. Największym, niewątpliwie sukcesem tych powrotów jest fakt, że nie są one sprokurowane intencją podczepienia się pod panujący trend i odcinaniem kuponów od dawnej "sławy". Wszystkie trzy albumy reprezentują wysoką zawartość artystyczną, która doskonale wpisuje się w dźwiękowe fascynacje i realizacje współczesnej, krajowej sceny niezależnej.
***
RongWrong "Krwy" / 2014 / Requiem Records
Rozpoczynając wpis traktujący o najnowszym albumie projektu RongWrong, nie można nie wspomnieć o innym albumie tej formacji "Historii Alfonsa Czachora" (1996) - jednym z najbardziej niezwykłych wydawnictw w historii polskiej sceny niezależnej - zwłaszcza, że premierowe "Krwy" muzycznie, dramaturgicznie i koncepcyjnie nawiązują do tej legendarnej już realizacji.
"Historia Alfonsa Czachora" sięga głęboko w magiczną przestrzeń kulturową wschodnich rubieży Polski (okolice Czarnej Hańczy) i została osnuta wokół "plątaniny mitów i legend czasów minionych". Dźwiękowa realizacja tego albumu oparta na elektroakustycznych i postindustrialnych odgłosach brawurowo skontrastowana z odgłosami natury, ludowymi dumkami i cerkiewnymi zaśpiewami oparta była na domniemanej legendzie mitycznego Czachora (kim był? Wiedźminem? Pogańskim prorokiem? Ludowym świętym?). Dźwiękowa niesamowitość nagrania, panujący w nim nastrój uniesienia, oraz natchnionego, tajemnego rytuału (zrodzonego z tutejszych, rodzimych wierzeń) połączony z anonimowością twórców, wąskim nakładem i z intrygującym wydaniem (koperta z CD utrzymana w stylistyce retro-albumu zaopatrzona była w pukiel włosów rzekomej wiedźmy) sprawiły, że wydawnictwo RongWrong, samo stało się legendą i do dziś jest białym krukiem rodzimej, niezależnej fonografii.
Po wydaniu "Czachora" zespół zamilkł niemal na 18 lat. Do dziś ze składu nagrywającego "Historię..." (Maciej Piaseczyński, Marcin Kamieniak i Piotr Gałczyński) pozostał jedynie ten pierwszy i to on podjął się kontynuacji muzycznych peregrynacji RongWrong.
Nowe nagrania, a tym samym nowa opowieść toczy się w sercu Puszczy Solskiej wśród lasów, bagien i podmokłych terenów, na których stoczona została największa partyzancka bitwa drugiej wojny światowej, bitwa pod Osuchami. Nazwa albumu -"Krwy" - pochodzi od charakterystycznego rdzawego zabarwienia wód w tym rejonie, które symbolicznie odczytywane są jako przelana krew partyzantów toczących na tym obszarze nierówne walki z okupantem.
RongWrong pozostaje zatem na ścianie wschodniej (tym razem jest to Zamojszczyzna), a ze sfery realizmu magicznego przenosi się w rzeczywistość historyczną. Rzeczywistość, nadal żywą i namacalną, obecni wśród żywych są bowiem jej świadkowie; uczestnicy krwawych walk. Fragmenty ich wspomnień zostały przytoczone w formie wypowiedzi w kompozycji "Osuchy", która staje się dramaturgicznym i koncepcyjnym preludium albumu, wprowadzającym słuchacza w kontekst materiału.
RongWrong pozostaje zatem na ścianie wschodniej (tym razem jest to Zamojszczyzna), a ze sfery realizmu magicznego przenosi się w rzeczywistość historyczną. Rzeczywistość, nadal żywą i namacalną, obecni wśród żywych są bowiem jej świadkowie; uczestnicy krwawych walk. Fragmenty ich wspomnień zostały przytoczone w formie wypowiedzi w kompozycji "Osuchy", która staje się dramaturgicznym i koncepcyjnym preludium albumu, wprowadzającym słuchacza w kontekst materiału.
"Krwy" nie są inscenizacją dramatycznych wojennych działań, ani próbą ich dźwiękowej rekonstrukcji, a jedynie impresją dedykowaną pamięci bohaterów tych gwałtownych i tragicznych wydarzeń. Nie uświadczymy tu martyrologii, lecz dźwiękową zadumę. To rodzaj muzycznego memento, które w artystyczny i eksperymentalny sposób próbuje odtworzyć krajobraz pamięci.
Metoda kompozycyjna zastosowana przez Piaseczyńskiego na nowej płycie RongWrong pozostaje niemal nie zmieniona od czasów "Czachora". Realizacja przybiera linearny charakter dźwiękowej opowieści. Meandrujące drony, elektroakustyczne hałasy, odgłosy, szmery, trzaski, metaliczne pogłosy, oraz okazjonalnie rytmizujące akcję elektroniczne pętle złowrogo kontrastują z odgłosami natury: śpiewem ptaków, odgłosami owadów, szemrzeniem wody i szumem wiatru, oraz ludzkimi artykulacjami: szeptami, głosami, zaśpiewami, stłumionymi pokrzykiwaniami. Dramaturgia prowadzona jest harmonijnie, bez gwałtownych zwrotów akcji kreując bądź to widmową atmosferę ("Śpiący młyn"), bądź masywną dynamikę spiętrzonych odgłosów ("Osuchy"), bądź też rozpływając się w delikatne, nastrojowe pejzaże ("Wiatrakowo").
"Krwy" nie jest opowieścią tak dziką i nieokiełznaną jak "Historia Alfonsa Czachora". Jej charakter jest wyważony. Bardziej kontemplacyjny niż frenetyczny, refleksyjny niż mistyczny. Za "Alfonsem" drzemie ciężar mitu, zaś"Krwy" w świadomości narodowej Polaków to wciąż żywe rany. Wydarzenia, które opisują nie nabrały jeszcze znaczenia "magicznego", choć to właśnie "Krwy" są krokiem ku ich mitologizacji. Narzędziem tej mitologizacji w przypadku albumu RongWrong jest impresja, która zamienia przestrzeń historyczną w symboliczną. W świetny sposób, zawartość albumu punktuje motto zamieszczone na okładce płyty."Czas utknął w zawiłej plątaninie losów i zdarzeń, a niedopowiedziana historia krąży niczym duch między światami.". Dźwięki, słowa, szepty, muzyczne plamy i nagrania terenowe, krążą w przestrzeni tej płyty niczym duchy, czy zjawy. Widmowa atmosfera, ucieka od konkretu, rozmazując swoje kontury, oraz tłumiąc odgłosy wojennych dramatów. Pozostawia jednak ślad, wspomnienie, przenosząc je jako metaforę w przestrzeń pamięci.