Barokowy flet we współczesnych kompozycjach, czyli sztuka oddychania i rzeźbienia w powietrzu.
Płyta, którą mam zaszczyt dziś zaprezentować poświęcona została... powietrzu. Zarówno w kontekście biologicznym, jako materii którą oddychamy, jak i w kontekście sztuki gdzie ów niewidzialna materia zostaje ukształtowana w procesie twórczym. Usłyszycie tu między innymi o funkcyjach ciała, jego czuciach, humorach katarowych, waporach z alembika, czy metodach na kaszel i ciężkość w piersiach. Jednak przede wszystkim będziecie mogli wysłuchać sześciu współczesnych kompozycji na barokowy flet (traverso). Autorką tego konceptu jest jest Maja Miro–Wiśniewska traversistka, twórczyni muzyki do filmów i przedstawień teatralnych, wirtuozka fletów historycznych; artystka całkowicie spoza mojego dotychczasowego muzycznego uniwersum. A jednak jej płyta jak dawno żadna inna, żywo poruszyła moją wyobraźnię i wrażliwość.
Autorami wykonywanych przez Miro kompozycji jest sześcioro współczesnych kompozytorów (Murray Barsky, Miranda Driessen, Katarzyna Szwed, Marijn Biffchops, Maciej Jabłoński i Allison Cameron), którzy wyeksponowali flet barokowy w nowym dla tego dawnego instrumentu kontekście muzycznym. Nie jest to sytuacja powszechna, bowiem traverso solo nie cieszy się dużym zainteresowaniem wśród autorów współczesnych partytur. Dopiero na marginesie zainteresowania muzyką dawną i rekonstrukcją starych instrumentów ów aerofon zyskał sobie uwagę eksperymentatorów. Poszukiwania aktualnej muzycznej i dźwiękowej ekspresji dla barokowego fletu, w których Miro aktywnie uczestniczy nie tylko jako wykonawca, ale i znawca zagadnienia (ów tematyka jak i muzyczny repertuar płyty był podstawą obronionej przez artystkę pracy doktorskiej na gdańskiej AM) odbywa się w przypadku „DE ARTE RESPIRANDI” na fundamencie XX i XXI wiecznych nurtów awangardy. Do głosu zatem dochodzą sonorystyczne eksperymenty, motywy improwizacyjne, aleatoryczne, czy elektroakustyczne, oraz elektroniczne modyfikacje oryginalnego brzmienia traverso, zaś akompaniamentem do części utworów jest materiał odtwarzany z (teraz już jedynie przysłowiowej) taśmy.
W nowym anturażu „DE ARTE RESPIRANDI” barokowy instrument radzi sobie znakomicie, ani przez chwilę nie zdradzając swojego archaicznego pochodzenia. To instrument wyrazisty, zmienny i temperamentny. Posiada szeroką rozpiętością tonalną, w górnych rejestrach przeszywającą słuchacza na wskroś. Jego brzmienie jest głębokie, barwa hipnotyczna, zaklinająca uwagę odbiorcy, a faktura dźwięku sucha i chropowata niczym wyschnięte drewno. Przeniesiony w kontekst współczesny manifestuje swą obecność głównie poprzez długie, dronujące dźwięki, wibrujące w powietrzu, imponujące gęstością i fakturą, zwłaszcza we współbrzmieniu z innymi fletami. Zaskakuje widowiskowymi skokami tonalnymi, oraz swą przenikliwością. Dodatkowo jego tajemniczy i zmienny charakter zdaje się dopełniać w ciszy i przestrzeni. Zamglone, rozlewające się brzmienia z hipnotyczną mocą mamią słuchacza swą eterycznością. Jak w „Yueta” Murray'a Barsky'iego, gdzie lapidarna ekspresja, nasuwa skojarzenia z poetyką Haiku. Partie fletu są powolne, kontemplacyjne, zawieszone w czasie, oparte na długich, pojedynczych tonach, sprzyjające praktyce medytacyjnej. Podobnie jest w „On the lirycal” autorstwa Katarzyny Szwed, gdzie długie i przenikliwe artykulacje wykonawczyni i towarzyszący im podkład, (zaaranżowany wyłącznie ze zmodyfikowanych dźwięków fletu), zdają się lewitować w stanie nieważkości, budując przy tym pasjonującą amorficzną strukturę.
Koncepcja „DE ARTE RESPIRANDI” zaczyna się „od myśli, że gra na traverso jest swego rodzaju doskonaleniem się w sztuce oddychania. Interesuje mnie ciało w grze - jego jamki, dukty, lewarki. Gdzie otworzyć, jak unieść, którędy poprowadzić. Sama idea używania ciała do nadawania kształtu powietrzu otwiera wyobraźnię i przenosi w inne rejony rozumienie dźwięku.” – czytamy w opisie projektu. W rozmowie z rzeźbiarką Adą Majdzińską, Miro wspomina o dostosowaniu ciała do uzyskania odpowiednich walorów dźwięku. Ciało jest zatem sposobem na zindywidualizowanie brzmienia i artykulacji instrumentu, nadającym wykonaniu niepowtarzalnego i ulotnego charakteru, zależnego od fizycznej, choć również i duchowej kondycji.
Aby dopełnić całości koncepcji opartej na sztuce oddychania, Miro sięgnęła po dawne traktaty medyczne, aby ich treścią przeplatać kolejne muzyczne kompozycje „DE ARTE RESPIRANDI”. Poświęcone są one ludzkiej anatomii ze szczególnym wyróżnieniem układu oddechowego. Pomysł wydaje się nie tylko intrygujący, ale i praktyczny, pozwala słuchaczowi nabrać oddechu (!) pomiędzy kolejnymi muzycznymi epizodami. Jednak im dłużej słucham tej płyty, tym ów traktaty wybijają mnie z kontemplacji samej muzyki. Wabikiem dla słuchaczy-kolekcjonerów może być również pomysłowa oprawa graficzna płyty, która w specjalnej edycji zapakowana została w tekturowe pudełko wyposażone w dziecięcy gwizdek o kształcie ust.
Maja Miro dokonała znakomitej selekcji kompozycji dzięki czemu sześć wizji kompozytorskich i sześć różnych pomysłów na przeniesienie traverso w XX i XXI wiek, jawi się jako wspólna opowieść, meandrująca gdzieś między jawą a snem. To co łączy ów kompozycje w jedną spójna wypowiedź mimo zróżnicowanych technik wykonawczych (o których przeczytacie na stronie artystki) to jest to nastrój panujący na „DE ARTE RESPIRANDI”. Absolutnie absorbujący; magnetyzujący słuchacza. Komunikatywność tej muzyki, oraz hipnotyczny dźwięk traverso otwiera ten materiał na odbiorcę niekoniecznie osłuchanego w awangardzie muzyki współczesnej.
Już dawno żadna płyta nie była dla mnie takim zaproszeniem w nieznane; kolejnym krokiem muzycznego wtajemniczenia. Żadna też nie była w stanie tak zaabsorbować mojej uwagi jak „DE ARTE RESPIRANDI”.
MAJA MIRO „DE ARTE RESPIRANDI”
– dawne traktaty medyczne & nowa muzyka na flet barokowy.
2017, Wood And Mood Rec.
Płyta, którą mam zaszczyt dziś zaprezentować poświęcona została... powietrzu. Zarówno w kontekście biologicznym, jako materii którą oddychamy, jak i w kontekście sztuki gdzie ów niewidzialna materia zostaje ukształtowana w procesie twórczym. Usłyszycie tu między innymi o funkcyjach ciała, jego czuciach, humorach katarowych, waporach z alembika, czy metodach na kaszel i ciężkość w piersiach. Jednak przede wszystkim będziecie mogli wysłuchać sześciu współczesnych kompozycji na barokowy flet (traverso). Autorką tego konceptu jest jest Maja Miro–Wiśniewska traversistka, twórczyni muzyki do filmów i przedstawień teatralnych, wirtuozka fletów historycznych; artystka całkowicie spoza mojego dotychczasowego muzycznego uniwersum. A jednak jej płyta jak dawno żadna inna, żywo poruszyła moją wyobraźnię i wrażliwość.
Autorami wykonywanych przez Miro kompozycji jest sześcioro współczesnych kompozytorów (Murray Barsky, Miranda Driessen, Katarzyna Szwed, Marijn Biffchops, Maciej Jabłoński i Allison Cameron), którzy wyeksponowali flet barokowy w nowym dla tego dawnego instrumentu kontekście muzycznym. Nie jest to sytuacja powszechna, bowiem traverso solo nie cieszy się dużym zainteresowaniem wśród autorów współczesnych partytur. Dopiero na marginesie zainteresowania muzyką dawną i rekonstrukcją starych instrumentów ów aerofon zyskał sobie uwagę eksperymentatorów. Poszukiwania aktualnej muzycznej i dźwiękowej ekspresji dla barokowego fletu, w których Miro aktywnie uczestniczy nie tylko jako wykonawca, ale i znawca zagadnienia (ów tematyka jak i muzyczny repertuar płyty był podstawą obronionej przez artystkę pracy doktorskiej na gdańskiej AM) odbywa się w przypadku „DE ARTE RESPIRANDI” na fundamencie XX i XXI wiecznych nurtów awangardy. Do głosu zatem dochodzą sonorystyczne eksperymenty, motywy improwizacyjne, aleatoryczne, czy elektroakustyczne, oraz elektroniczne modyfikacje oryginalnego brzmienia traverso, zaś akompaniamentem do części utworów jest materiał odtwarzany z (teraz już jedynie przysłowiowej) taśmy.
W nowym anturażu „DE ARTE RESPIRANDI” barokowy instrument radzi sobie znakomicie, ani przez chwilę nie zdradzając swojego archaicznego pochodzenia. To instrument wyrazisty, zmienny i temperamentny. Posiada szeroką rozpiętością tonalną, w górnych rejestrach przeszywającą słuchacza na wskroś. Jego brzmienie jest głębokie, barwa hipnotyczna, zaklinająca uwagę odbiorcy, a faktura dźwięku sucha i chropowata niczym wyschnięte drewno. Przeniesiony w kontekst współczesny manifestuje swą obecność głównie poprzez długie, dronujące dźwięki, wibrujące w powietrzu, imponujące gęstością i fakturą, zwłaszcza we współbrzmieniu z innymi fletami. Zaskakuje widowiskowymi skokami tonalnymi, oraz swą przenikliwością. Dodatkowo jego tajemniczy i zmienny charakter zdaje się dopełniać w ciszy i przestrzeni. Zamglone, rozlewające się brzmienia z hipnotyczną mocą mamią słuchacza swą eterycznością. Jak w „Yueta” Murray'a Barsky'iego, gdzie lapidarna ekspresja, nasuwa skojarzenia z poetyką Haiku. Partie fletu są powolne, kontemplacyjne, zawieszone w czasie, oparte na długich, pojedynczych tonach, sprzyjające praktyce medytacyjnej. Podobnie jest w „On the lirycal” autorstwa Katarzyny Szwed, gdzie długie i przenikliwe artykulacje wykonawczyni i towarzyszący im podkład, (zaaranżowany wyłącznie ze zmodyfikowanych dźwięków fletu), zdają się lewitować w stanie nieważkości, budując przy tym pasjonującą amorficzną strukturę.
Koncepcja „DE ARTE RESPIRANDI” zaczyna się „od myśli, że gra na traverso jest swego rodzaju doskonaleniem się w sztuce oddychania. Interesuje mnie ciało w grze - jego jamki, dukty, lewarki. Gdzie otworzyć, jak unieść, którędy poprowadzić. Sama idea używania ciała do nadawania kształtu powietrzu otwiera wyobraźnię i przenosi w inne rejony rozumienie dźwięku.” – czytamy w opisie projektu. W rozmowie z rzeźbiarką Adą Majdzińską, Miro wspomina o dostosowaniu ciała do uzyskania odpowiednich walorów dźwięku. Ciało jest zatem sposobem na zindywidualizowanie brzmienia i artykulacji instrumentu, nadającym wykonaniu niepowtarzalnego i ulotnego charakteru, zależnego od fizycznej, choć również i duchowej kondycji.
Aby dopełnić całości koncepcji opartej na sztuce oddychania, Miro sięgnęła po dawne traktaty medyczne, aby ich treścią przeplatać kolejne muzyczne kompozycje „DE ARTE RESPIRANDI”. Poświęcone są one ludzkiej anatomii ze szczególnym wyróżnieniem układu oddechowego. Pomysł wydaje się nie tylko intrygujący, ale i praktyczny, pozwala słuchaczowi nabrać oddechu (!) pomiędzy kolejnymi muzycznymi epizodami. Jednak im dłużej słucham tej płyty, tym ów traktaty wybijają mnie z kontemplacji samej muzyki. Wabikiem dla słuchaczy-kolekcjonerów może być również pomysłowa oprawa graficzna płyty, która w specjalnej edycji zapakowana została w tekturowe pudełko wyposażone w dziecięcy gwizdek o kształcie ust.
Maja Miro dokonała znakomitej selekcji kompozycji dzięki czemu sześć wizji kompozytorskich i sześć różnych pomysłów na przeniesienie traverso w XX i XXI wiek, jawi się jako wspólna opowieść, meandrująca gdzieś między jawą a snem. To co łączy ów kompozycje w jedną spójna wypowiedź mimo zróżnicowanych technik wykonawczych (o których przeczytacie na stronie artystki) to jest to nastrój panujący na „DE ARTE RESPIRANDI”. Absolutnie absorbujący; magnetyzujący słuchacza. Komunikatywność tej muzyki, oraz hipnotyczny dźwięk traverso otwiera ten materiał na odbiorcę niekoniecznie osłuchanego w awangardzie muzyki współczesnej.
Już dawno żadna płyta nie była dla mnie takim zaproszeniem w nieznane; kolejnym krokiem muzycznego wtajemniczenia. Żadna też nie była w stanie tak zaabsorbować mojej uwagi jak „DE ARTE RESPIRANDI”.
MAJA MIRO „DE ARTE RESPIRANDI”
– dawne traktaty medyczne & nowa muzyka na flet barokowy.
2017, Wood And Mood Rec.