W tym roku zamiast grzybów, w lasach gościła muzyka. W Puszczy Zielonej niósł się kurpiowski blues Genowefy Lenarcik i Raphaela Rogińskiego. Na Kaszubach zaś dwaj uznani instrumentaliści postanowili pofilozofować jazzem.
O ile w Żywiźnie (o której pięknie pisał Bartek Chaciński) las okazał się być integralną częścią warstwy muzycznej, tak w przypadku duetu Mazurkiewicz - Trzaska, nie jest on ani bohaterem, ani adresatem dialogu odbywającego się między kontrabasem, a dęciakami. W tym przypadku istotny był jedynie "inny" kontekst akustyczny, a nie słuchowisko "co słychać w lesie" - stwierdza rzeczowo Jacek Mazurkiewicz, którego zagadnąłem, czemu tego lasu tak mało słychać na wydanej przez Multikulti płycie "Nightly Forester".
Mazurkiewicz wieloma wcześniejszymi projektami zdradzał potrzebę wyrażania swojej muzyki w różnych akustycznych warunkach. Pociąga mnie przestrzeń niestudyjna. Nowa przestrzeń dźwiękowa, niekoniecznie eksponująca dźwięki zastane w tej przestrzeni, ale z pewnością wystarczająco inna by stworzyć nowy kontekst do muzykowania - precyzuje kontrabasista. W piwnicy nagrana została 3FoNIA "Mneme" w podziemiach Pardon To Tu "Chosen Poems", w domowych i po części również piwnicznych warunkach płyty Modular String Trio, "Dźwieki ukryte" w synagodze, zaś "Nightly Forester" nieopodal Wdzydz Kiszewskich. Rozmyślając nad miejscem gdzie nagramy materiał pomyślałem o lesie. Mikołaj zaproponował miejsce na Kaszubach, spotkaliśmy się, zagraliśmy. To było to.
Już na pierwszy rzut ucha usłyszeć można, że solistów nie interesuje muzyczność fonosfery. Owszem jest ona obecna w warstwie audio; zarówno szumiący pomruk natury; jak i odgłosy cykających świerszczy, pojedyncze trele ptactwa, czy dźwięk łamiącego się pod stopami suchego igliwia. Jednak z muzycznego punktu widzenia, nie waży to na recepcji płyty. Co innego jeśli chodzi o akustykę zastaną na leśnej polanie i rozchodzenie się w niej dźwięku. Mikrofony na "Nightly Forester" zostały ulokowane blisko instrumentów, przez co wydawałoby się nieograniczona przestrzeń, została zaskakująco zawężona, gwarantując jednak kameralność i intymność samej tkance muzycznej. Specyficzne warunki z jakimi przyszło improwizować muzykom wpłynęłny na szybsze, niż w studyjnych okolicznosciach wybrzmiewania tonów wysokich, co porównałbym do gubienia przez dzieci końcówek wyrazów. Słyszalne jest to głównie w przypadku altowego saksofonu Mikołaja Trzaski, z którego powietrze wręcz porywa najdelikatniejsze "końcówki" dźwieków. Natomiast bliższe ziemi; niskie rejestry kontrabasu, często eksponowane za pomocą okazałych sonorystycznych figur, zdają się odczuwać bardziej naturalną wieź z leśnym krajobrazem; być może za sprawą drewnianego pokrewieństwa. Jak się okazuje istotną rolę na "Nightly Forester" pełni układ utworów, uszeregowanych zgodnie z kolejnością ich nagrywania. Ten fakt ma bezpośrednie przełożenie na dźwiękowy walor materiału. Jak twierdzi Mazurkiewicz; wraz z biegiem słońca, zmianą warunków atmosferycznych i temperaturowych, a także z upływającym czasem, barwa instrumentów i akustyka ulega zmianom. Ewolucję, na którą zwrócił uwagę kontrabasista, dostrzegam głównie przez pryzmat narracji płyty, która z kolejnymi kompozycjami robi się bardziej wylewna i refleksyjna.
Początek tego zajmującego dialogu, to badanie terenu, naniesienie narracyjnych szkiców i zarysowanie słuchaczowi dźwiekowej relacji między artystami. To wyjście od sonorystycznych preparacji, równoważonych szczątkowymi frazami melodii. Z czasem, te proporcje ulegają zmianie, na rzecz regularnego, choć raczej powściągliwego instrumentalnego grania. W nagraniu słyszymy wszak doświadczonych solistów, zarządzajacych ekspresją duetu w sposób egalitarny, bez popisów solowych, jeśli uznać za nie nieokiełznaną instrumentalną brawurę. Trzaska z Mazurkiewiczem za pomocą swoich instrumentów toczą prawdziwie wysublimowaną rozmowę. Poziom zaawansowania w obchodzenu się z językiem free impro pozwala uniknąć im tanich afektacji, czy burzliwych wymian na rzecz harmonijnej interakcji. Może to terapeutyczne właściwości leśnej kniei tak wyciszająco wpłynęły na muzyków, którzy na jazzowych scenach bez trudu odnajdywali się w burzliwych improwizacyjnych pojedynkach. Tok myślenia, oraz muzyczna wyobraźnia obu, instrumentalistów jest tu absolutnie zbieżna, a wzajemne wyczucie i pokrewna intuicja sprawiają wrażenie jednego doskonale funkcjonującego organizmu.
Obecność świata przyrody, będącego integralną, a nawet niezbędną częścią nagrań Żywizny, wprowadza w narracje "Zaświeć Niesiącku and Other Kurpian Songs"element magiczny. Mazurkiewicz z Trzaską podobne okoliczności odmitologizowują, rezygnując świadomie z dodatkowego kontekstu, który mógłby odciągnąć słuchacza od samego sedna nagrania, jakim jest jego warstwa muzyczna. Słuchanie "Nightly Forester" przynosi satysfakcje z gatunku tych wytrawnych. W pierwszej kolejności to wrażenie estetyczne, dopiero później emocjonalne przeżycie.
MIKOŁAJ TRZASKA & JACEK MAZURKIEWICZ "Nightly Forester"
2016, Multikulti
O ile w Żywiźnie (o której pięknie pisał Bartek Chaciński) las okazał się być integralną częścią warstwy muzycznej, tak w przypadku duetu Mazurkiewicz - Trzaska, nie jest on ani bohaterem, ani adresatem dialogu odbywającego się między kontrabasem, a dęciakami. W tym przypadku istotny był jedynie "inny" kontekst akustyczny, a nie słuchowisko "co słychać w lesie" - stwierdza rzeczowo Jacek Mazurkiewicz, którego zagadnąłem, czemu tego lasu tak mało słychać na wydanej przez Multikulti płycie "Nightly Forester".
Mazurkiewicz wieloma wcześniejszymi projektami zdradzał potrzebę wyrażania swojej muzyki w różnych akustycznych warunkach. Pociąga mnie przestrzeń niestudyjna. Nowa przestrzeń dźwiękowa, niekoniecznie eksponująca dźwięki zastane w tej przestrzeni, ale z pewnością wystarczająco inna by stworzyć nowy kontekst do muzykowania - precyzuje kontrabasista. W piwnicy nagrana została 3FoNIA "Mneme" w podziemiach Pardon To Tu "Chosen Poems", w domowych i po części również piwnicznych warunkach płyty Modular String Trio, "Dźwieki ukryte" w synagodze, zaś "Nightly Forester" nieopodal Wdzydz Kiszewskich. Rozmyślając nad miejscem gdzie nagramy materiał pomyślałem o lesie. Mikołaj zaproponował miejsce na Kaszubach, spotkaliśmy się, zagraliśmy. To było to.
Już na pierwszy rzut ucha usłyszeć można, że solistów nie interesuje muzyczność fonosfery. Owszem jest ona obecna w warstwie audio; zarówno szumiący pomruk natury; jak i odgłosy cykających świerszczy, pojedyncze trele ptactwa, czy dźwięk łamiącego się pod stopami suchego igliwia. Jednak z muzycznego punktu widzenia, nie waży to na recepcji płyty. Co innego jeśli chodzi o akustykę zastaną na leśnej polanie i rozchodzenie się w niej dźwięku. Mikrofony na "Nightly Forester" zostały ulokowane blisko instrumentów, przez co wydawałoby się nieograniczona przestrzeń, została zaskakująco zawężona, gwarantując jednak kameralność i intymność samej tkance muzycznej. Specyficzne warunki z jakimi przyszło improwizować muzykom wpłynęłny na szybsze, niż w studyjnych okolicznosciach wybrzmiewania tonów wysokich, co porównałbym do gubienia przez dzieci końcówek wyrazów. Słyszalne jest to głównie w przypadku altowego saksofonu Mikołaja Trzaski, z którego powietrze wręcz porywa najdelikatniejsze "końcówki" dźwieków. Natomiast bliższe ziemi; niskie rejestry kontrabasu, często eksponowane za pomocą okazałych sonorystycznych figur, zdają się odczuwać bardziej naturalną wieź z leśnym krajobrazem; być może za sprawą drewnianego pokrewieństwa. Jak się okazuje istotną rolę na "Nightly Forester" pełni układ utworów, uszeregowanych zgodnie z kolejnością ich nagrywania. Ten fakt ma bezpośrednie przełożenie na dźwiękowy walor materiału. Jak twierdzi Mazurkiewicz; wraz z biegiem słońca, zmianą warunków atmosferycznych i temperaturowych, a także z upływającym czasem, barwa instrumentów i akustyka ulega zmianom. Ewolucję, na którą zwrócił uwagę kontrabasista, dostrzegam głównie przez pryzmat narracji płyty, która z kolejnymi kompozycjami robi się bardziej wylewna i refleksyjna.
Początek tego zajmującego dialogu, to badanie terenu, naniesienie narracyjnych szkiców i zarysowanie słuchaczowi dźwiekowej relacji między artystami. To wyjście od sonorystycznych preparacji, równoważonych szczątkowymi frazami melodii. Z czasem, te proporcje ulegają zmianie, na rzecz regularnego, choć raczej powściągliwego instrumentalnego grania. W nagraniu słyszymy wszak doświadczonych solistów, zarządzajacych ekspresją duetu w sposób egalitarny, bez popisów solowych, jeśli uznać za nie nieokiełznaną instrumentalną brawurę. Trzaska z Mazurkiewiczem za pomocą swoich instrumentów toczą prawdziwie wysublimowaną rozmowę. Poziom zaawansowania w obchodzenu się z językiem free impro pozwala uniknąć im tanich afektacji, czy burzliwych wymian na rzecz harmonijnej interakcji. Może to terapeutyczne właściwości leśnej kniei tak wyciszająco wpłynęły na muzyków, którzy na jazzowych scenach bez trudu odnajdywali się w burzliwych improwizacyjnych pojedynkach. Tok myślenia, oraz muzyczna wyobraźnia obu, instrumentalistów jest tu absolutnie zbieżna, a wzajemne wyczucie i pokrewna intuicja sprawiają wrażenie jednego doskonale funkcjonującego organizmu.
Obecność świata przyrody, będącego integralną, a nawet niezbędną częścią nagrań Żywizny, wprowadza w narracje "Zaświeć Niesiącku and Other Kurpian Songs"element magiczny. Mazurkiewicz z Trzaską podobne okoliczności odmitologizowują, rezygnując świadomie z dodatkowego kontekstu, który mógłby odciągnąć słuchacza od samego sedna nagrania, jakim jest jego warstwa muzyczna. Słuchanie "Nightly Forester" przynosi satysfakcje z gatunku tych wytrawnych. W pierwszej kolejności to wrażenie estetyczne, dopiero później emocjonalne przeżycie.
MIKOŁAJ TRZASKA & JACEK MAZURKIEWICZ "Nightly Forester"
2016, Multikulti