Wiele zachwytów dwa lata temu zebrała debiutancka płyta tria Jachna/Tarwid/Karch. Ów bezkrytyczny odzew dał się usłyszeć szczególnie w środowiskach i gronach jazzowych melomanów, stroniących od eksperymentalnych udziwnień, czy form awangardowych. Wszystkie te "echy i achy", w mojej opinii były nieco na wyrost. "Sundial I" nie uniknął lekkich, odchyleń w stronę sentymentalizmu, kompozycyjnej rozlazłości, patosu, ciężaru i smuty akademickiej kameralistyki. Możliwe jednak, że powyższe wrażenia można dostrzec dopiero z perspektywy drugiej płyty tria, której premiera odbyła się nie tak dawno temu. "Sundial II" jest już zupełnie wolne od powyższych zarzutów. Więcej! Twierdzę, że każdy z wymienionych przeze mnie mankamentów, został przez muzyków dostrzeżony i przepracowany z korzyścią dla repertuaru tria.
Wiele wybitnych, artystycznych odkryć w muzyce jazzowej (choć nie tylko) opartych było na kompromisie między sercem, a rozumem. Serce - domena lekkoduchów, szalonych improwizatorów, charyzmatycznych samouków, których talent wykuwał się dziesiątkami lepszych i gorszych kolaboracji, nieustannych poszukiwań i wychodzenia poza schematy. Rozum - siła tych, co żmudnie szlifowali swoje umiejętności w akademiach i konserwatoriach, cyzelując każdą nutę z benedyktyńską cierpliwością. Sięgnijmy choćby po osławioną Miłość, która z burzliwego pożycia anarchii z dyscypliną, intuicji z partyturą zrodziła ponadczasową muzyczną hybrydę. Podobną drogą, choć w nieco innych proporcjach podąża, trio Jachna/Tarwid/Karch. Wojtek Jachna namaszczony atmosferą bydgoskiego Mózgu i wznieconą tam rewolucją pierwszej fali yassu, sprawdzony w licznych free jazzowych kooperacjach (Sing Sing Penelope, Jachna/Buhl, Jachna/Mazurkiewicz/Buhl, Innercity Ensemble) reprezentuje na obu częściach "Sundial" serce. Operujący liryczną i nastrojową trąbka muzyk, zyskał sobie opinię najlepszego melodysty współczesnego polskiego jazzu. Z kolei Grzegorz Tarwid (fortepian) i Albert Karch (perkusja), absolwenci renomowanego Rytmisk Musikkonservatorium w Kopenhadze, to rozum, akademicki sznyt. Niebywała wyobraźnia i zmysł kompozycyjny, w połączeniu z młodym wiekiem tej dwójki instrumentalistów, zasługuje swoją drogą na najwyższe uznanie. Tarwid, jest zresztą autorem większości kompozycji na nowej płycie.
Ogranie i doświadczenie Jachny w połączeniu z talentem i wykształceniem Karcha i Tarwida zostały zbalansowane na "Sundial II" w sposób imponujący. Przede wszystkim za sprawą kompozycji, na tyle wymagającej, że zaintryguje słuchaczy poszukujących w muzyce doznań nietuzinkowych, oraz nie zniechęci lubujących się w formach nieco bardziej bliższych tradycji. Skoro pojawiło się już jednak słowo "tradycja" to trzeba by chwilkę zastanowić się o jaką tradycję chodzi. Skrótem interpretacyjnym byłoby wrzucanie "Sundial II" w kategorię stricte jazzową, zwłaszcza, że dla części kompozycji za jazzowy może być uznany, jedynie zestaw instrumentów biorących udział w nagraniu. Ekspresja tria buduje własną indywidualną wypowiedź inspirując się żywo współczesną kameralistyką. To tym językiem przemawia do słuchaczy zdyscyplinowany fortepian Grzegorza Tarwida. Jego aranżacje są niezwykle skondensowane, zachwycające formalnie; przenika je jakiś architektoniczna myśl i powaga pozbawiona patosu. Z kolei, głos serca, czyli Wojciech Jachna w tą precyzyjną konstrukcję wpuszcza romantyczny powiew ciepła. W jego przypadku liryzm pozbawiony jest ckliwości. Rola perkusji nie jest w przypadku "Sundial II" jedynie elementem mediacyjnym między trąbką, a fortepianem. Albert Karch, owszem, pozostaje czuły na wszelkie zmiany nastrojów i niuanse, ale równie często pozwala sobie na sonorystyczne eksperymenty z teksturą i barwą, które przyprawiają nagrania tria odrobiną potrzebnej abstrakcji. Mimo, że nad materiałem tria Jachna/Tarwid/Karch chwilami unosi się łuna nastrojowej ilustracji, wynikająca głównie z brzmieniowej temperatury materiału, to głowy instrumentalistów pozostają przez cały czas chłodne. Nie dają się ponieść porywom emocji i utrzymują relację opartą na precyzji, dyscyplinie i znakomitej organizacji.
"Sundial II" w porównaniu ze swoim poprzednikiem mówi językiem zdecydowanie bardziej zaawansowanym. To materiał jeszcze mocniej skupiony, zwarty kompozycyjnie, ciekawiej zaaranżowany (mam wrażenie że rozpiętość tonalna została tu nieco zawężona), dynamiczniejszy i mniej swobodny, choć to ostatnie, to bynajmniej nie zarzut, bo trio na dyscyplinie formalnej zdecydowanie zyskuje.
Pozostaje w tym projekcie jeszcze wiele potencjału. Muzycy, co da się usłyszeć mają duże rezerwy, które dają im możliwość dalszej, wspólnej ekspresji. Otwarta pozostaje choćby droga eksperymentu, na którą bynajmniej nie zaprowadzi ich ilustracyjny styl Wojciecha Jachny. Ów kierunek może jednak zostać zrealizowany na fundamencie akademickim i podążyć w przypadku Tarwida, w stronę bardziej abstrakcyjnych form kameralistycznych, zaś w przypadku Karcha w jeszcze głębsze poszukiwania sonorystyczne, czy wyjście poza materię instrumentu. Ale równie dobrze, owe rezerwy mogą tkwić jeszcze w warstwie melodycznej, na której może wykwitnąć jeszcze nie jedna czarująca imaginacja. Na pewno w dalszym ciągu wyzwaniem pozostanie praca nad zachowaniem rónowagi obu wątków. Głosu serca i rozumu.
Czapki z głów!
JACHNA / TARWID / KARCH "Sundial II"
2016, HevHetia
Wiele wybitnych, artystycznych odkryć w muzyce jazzowej (choć nie tylko) opartych było na kompromisie między sercem, a rozumem. Serce - domena lekkoduchów, szalonych improwizatorów, charyzmatycznych samouków, których talent wykuwał się dziesiątkami lepszych i gorszych kolaboracji, nieustannych poszukiwań i wychodzenia poza schematy. Rozum - siła tych, co żmudnie szlifowali swoje umiejętności w akademiach i konserwatoriach, cyzelując każdą nutę z benedyktyńską cierpliwością. Sięgnijmy choćby po osławioną Miłość, która z burzliwego pożycia anarchii z dyscypliną, intuicji z partyturą zrodziła ponadczasową muzyczną hybrydę. Podobną drogą, choć w nieco innych proporcjach podąża, trio Jachna/Tarwid/Karch. Wojtek Jachna namaszczony atmosferą bydgoskiego Mózgu i wznieconą tam rewolucją pierwszej fali yassu, sprawdzony w licznych free jazzowych kooperacjach (Sing Sing Penelope, Jachna/Buhl, Jachna/Mazurkiewicz/Buhl, Innercity Ensemble) reprezentuje na obu częściach "Sundial" serce. Operujący liryczną i nastrojową trąbka muzyk, zyskał sobie opinię najlepszego melodysty współczesnego polskiego jazzu. Z kolei Grzegorz Tarwid (fortepian) i Albert Karch (perkusja), absolwenci renomowanego Rytmisk Musikkonservatorium w Kopenhadze, to rozum, akademicki sznyt. Niebywała wyobraźnia i zmysł kompozycyjny, w połączeniu z młodym wiekiem tej dwójki instrumentalistów, zasługuje swoją drogą na najwyższe uznanie. Tarwid, jest zresztą autorem większości kompozycji na nowej płycie.
Ogranie i doświadczenie Jachny w połączeniu z talentem i wykształceniem Karcha i Tarwida zostały zbalansowane na "Sundial II" w sposób imponujący. Przede wszystkim za sprawą kompozycji, na tyle wymagającej, że zaintryguje słuchaczy poszukujących w muzyce doznań nietuzinkowych, oraz nie zniechęci lubujących się w formach nieco bardziej bliższych tradycji. Skoro pojawiło się już jednak słowo "tradycja" to trzeba by chwilkę zastanowić się o jaką tradycję chodzi. Skrótem interpretacyjnym byłoby wrzucanie "Sundial II" w kategorię stricte jazzową, zwłaszcza, że dla części kompozycji za jazzowy może być uznany, jedynie zestaw instrumentów biorących udział w nagraniu. Ekspresja tria buduje własną indywidualną wypowiedź inspirując się żywo współczesną kameralistyką. To tym językiem przemawia do słuchaczy zdyscyplinowany fortepian Grzegorza Tarwida. Jego aranżacje są niezwykle skondensowane, zachwycające formalnie; przenika je jakiś architektoniczna myśl i powaga pozbawiona patosu. Z kolei, głos serca, czyli Wojciech Jachna w tą precyzyjną konstrukcję wpuszcza romantyczny powiew ciepła. W jego przypadku liryzm pozbawiony jest ckliwości. Rola perkusji nie jest w przypadku "Sundial II" jedynie elementem mediacyjnym między trąbką, a fortepianem. Albert Karch, owszem, pozostaje czuły na wszelkie zmiany nastrojów i niuanse, ale równie często pozwala sobie na sonorystyczne eksperymenty z teksturą i barwą, które przyprawiają nagrania tria odrobiną potrzebnej abstrakcji. Mimo, że nad materiałem tria Jachna/Tarwid/Karch chwilami unosi się łuna nastrojowej ilustracji, wynikająca głównie z brzmieniowej temperatury materiału, to głowy instrumentalistów pozostają przez cały czas chłodne. Nie dają się ponieść porywom emocji i utrzymują relację opartą na precyzji, dyscyplinie i znakomitej organizacji.
"Sundial II" w porównaniu ze swoim poprzednikiem mówi językiem zdecydowanie bardziej zaawansowanym. To materiał jeszcze mocniej skupiony, zwarty kompozycyjnie, ciekawiej zaaranżowany (mam wrażenie że rozpiętość tonalna została tu nieco zawężona), dynamiczniejszy i mniej swobodny, choć to ostatnie, to bynajmniej nie zarzut, bo trio na dyscyplinie formalnej zdecydowanie zyskuje.
Pozostaje w tym projekcie jeszcze wiele potencjału. Muzycy, co da się usłyszeć mają duże rezerwy, które dają im możliwość dalszej, wspólnej ekspresji. Otwarta pozostaje choćby droga eksperymentu, na którą bynajmniej nie zaprowadzi ich ilustracyjny styl Wojciecha Jachny. Ów kierunek może jednak zostać zrealizowany na fundamencie akademickim i podążyć w przypadku Tarwida, w stronę bardziej abstrakcyjnych form kameralistycznych, zaś w przypadku Karcha w jeszcze głębsze poszukiwania sonorystyczne, czy wyjście poza materię instrumentu. Ale równie dobrze, owe rezerwy mogą tkwić jeszcze w warstwie melodycznej, na której może wykwitnąć jeszcze nie jedna czarująca imaginacja. Na pewno w dalszym ciągu wyzwaniem pozostanie praca nad zachowaniem rónowagi obu wątków. Głosu serca i rozumu.
Czapki z głów!
JACHNA / TARWID / KARCH "Sundial II"
2016, HevHetia