Jeden wydawca. Czterech wyśmienitych instrumentalistów. Dwa duety. Dwie drogi jazzowej improwizacji. Obie znakomite.
W czerwcu nakładem nowego jazzowego wydawnictwa, Fundacji Słuchaj, światło dzienne ujrzał album duetu Strycharski - Mazur. W lipcu do słuchaczy trafiły kompozycje tandemu Jachna - Wójciński. Początki współpracy obu składów mają miejsce jednak nieco wcześniej. W przypadku "Myriad Duo" mamy do czynienia z zapisem koncertu, który odbył się w lutym 2013 na deskach krakowskiego klubu Literki. Jeśli zaś chodzi o "Night Talks", jest to rejestracja improwizowanej sesji, która miała miejsce w ubiegłym roku w Bydgoszczy. Była ona jednak zainspirowana wcześniejszym, występem duetu w warszawskich Chmurach. Oba nagrania są jak ogień i woda. Zwłaszcza z punktu widzenia narracji. Jeśli bowiem Strycharski i Mazur, pobudzają zmysły niezwykłą intensywnością ekspresji, tak Jachna z Wójcińskim, koją i pieszczą niemal klasyczną jazzową formą.
Dominik Strycharski & Rafał Mazur -"Myriad Duo" (Fundacja Słuchaj, 2015) [odsłuch]
Akustyczna gitara basowa Rafała Mazura, oraz flet prosty Dominika Strycharskiego to instrumenty outsaiderskie w jazzowych składach, pozostające w cieniu dominacji dętych blaszanych i sekcji rytmicznej. Ukryte głównie w tłach, jako element większych orkiestracji, nie przykuwają należytej uwagi słuchaczy. Teraz stają się bohaterami pierwszego planu. A trzeba przyznać, że nie jest to wcale zestaw łatwy i oczywisty, bo barwy obu instrumentów dzieli przepastna różnica na pasmach częstotliwości.
Zestaw fletów Dominika Strycharskiego (sopranino, alt, tenor i bas) zapewnia artyście niezwykle szeroki zakres artykulacji mieszczącej się w wysokich i bardzo wysokich rejestrach. Wśród garderoby wydawanych dźwięków znajdują się piski, świsty, gwizdy, czy przedęcia, wibrujące niczym ptasie trele. Wśród tych fragmentarycznych motywów, podawanych z szaloną dynamiką, odnajdą się skrawki melodii, które dzielnie opierając się pokusie repetycji znaczą szlak frenetycznej improwizacji. Błyskawicznie zmieniające się wątki, galopada tematów i technik pozbawiona ilustracyjnego pierwiastka, zostaje zaprezentowana z niebywałym przepychem i zapałem, wybijając się na pierwszy plan. Ale omyliłby się ten kto nazwałby Strycharskiego liderem tego przedsięwzięcia. Owszem to, że charakter i barwa gitary basowej w wersji akustycznej dość często lokują instrument jako element dopełniający, to akurat w tym duecie funkcjonuje on na równych prawach co flety. Co prawda aby dobrze wczytać się w artykulację Mazura, trzeba wyczulić percepcje na dolne skale rejestru, ale gdy już dostroimy ucho na ów poziom, usłyszymy, że bas staje się niemal zwierciadlanym odbiciem fletów Strycharskiego. Jego ekspresja pozostaje równie wartka i dynamiczna. Mazur inkrustuje nagranie gęstym basowym ściegiem, będącym zdecydowaną odpowiedzią na fantazyjne i krewkie piruety partnera. Dokłada do tego eksperymenty natury sonorystycznej, m.in. pocieranie strun, czy gra smyczkiem. Priorytetem jednak pozostaje rytm, barwa i tempo.
Mimo że narracja "Myriad Duo"jest szalenie dynamiczna i intensywna, dwie ścieżki instrumentów pozostają w bezpośrednim kontakcie. Podstawą porozumienia jest gra zespołowa, oparta na intuicji, bystrości reakcji i umiejętność antycypacji muzycznych wydarzeń, odczytywanych na bieżąco ze wspólnej improwizacji. Strycharski i Mazur czytają swoją grę automatycznie, jakby wcześniej wytrenowali ją na wielu próbach. I jest to dialog imponujący, który być może zdarza się raz jeden w życiu, kiedy dwie indywidualności mówią w tej samej chwili, tym samym językiem.
Chciałbym zapamiętać z tego albumu jakiś charakterystyczny fragment, wyimek, melodię, ale recepcji "Myriad Duo" nie imają się tak proste chwyty. Rollercoaster emocji, plątanina napoczętych wątków, mistrzowski dwugłos podany w formie rozimprowizowanego żywiołu, stroniący jednak od ekstremy sceny free/improv. Zamiast cytatów pozostaje w pamięci olśniewające wrażenie. Duet Strycharski - Mazur, nagrał bowiem płytę tak bogatą w bodźce muzyczne, tak otwartą kompozycyjnie i odsłaniającą co raz to inne dźwiękowe konfiguracje, że jej potencjał z każdym kolejnym przesłuchaniem potęguje się. Mamy do czynienia z zapierającym dech starciem tytanów, obfitującym intensywnością narracji i dynamiką artykulacji, podpartym szeroką paletą improwizacyjnych technik.
Dopuszczone wreszcie na pierwszy plan, a marginalizowane wcześniej instrumenty, wybrzmiały na "Myriad Duo"z pełną charyzmą. Obsługiwane przez wirtuozów improwizacji, którzy potrafią odnaleźć odpowiednią narrację dla ich osobliwego brzmienia, z powodzeniem mogą konkurować z bardziej ogranymi zestawami jak trąbka - kontrabas.
Ksawery Wójciński & Wojciech Jachna - "Night Talks" (Fundacja Słuchaj, 2015) [odsłuch]
Po drugiej stronie medalu jazzowej ekspresji znalazł się duet Wojciecha Jachny i Ksawerego Wójcińskiego, który improwizacyjny żywioł ujarzmia i tonuje w nastrojowych miniaturach. Tutaj kontrabas Wójcińskiego i trąbka Jachny pozostają w czułym zbliżeniu i lirycznej harmonii.
"Night talks" to z pewnością adekwatny tytuł tej płyty. Więcej na niej kameralnych poszeptywań, delikatnych gestów muzyków, niż rozgorączkowanych free jazzowych harców. Tak jest już w otwierającym płytę utworze (I) gdzie posępnemu pomrukowi kontrabasu towarzyszy ledwo słyszalny oddech tłoczony przez trąbkę. Ten ślad powietrza wydychanego z płuc Wojciecha Jachny jest tylko wstępem do snucia kameralnej i zmysłowej opowieści. Wiedzie ona od mollowych, powłóczystych melodii (II), aż po ikoniczne wręcz motywy ilustracyjne (IV), które aż proszą się o wykorzystanie ich jako ścieżek dźwiękowych. Najlepiej w filmie noir, bo kompozycje warszawsko-bydgoskiego duetu, mimo pokładów liryzmu toną w mroku. Nieśpieszne tempa, przydymione brzmienie, wysmakowane melodie, nabierają uroku okrywając się mgiełką dźwiękowej patyny.
Trudno uwierzyć, że w improwizowanej sesji Jachny i Wójcińskiego znalazło się aż tyle zjawiskowych motywów, dzięki którym muzykom udaje się zbudować tak intrygujący nastrój. Subtelność instrumentacji, oszczędność formy i delikatność ekspresji to fundament na którym artyści budują atmosferę swej nocnej rozmowy. Chylę tutaj czoła głównie przed Wojciechem Jachną, nad grą którego czuwają duchy Billa Dixona, Dona Cherry'ego, a zwłaszcza Andrzeja Przybielskiego, z którym miał okazję współpracować zwłaszcza w złotych czasach Sing Sin Penelope. Bydgoszczanin swą inwencją w snuciu fabuł zaskakuje szerokim garniturem melodyjnych motywów, z których kilka ma potencjał aby stać się nowymi jazzowymi klasykami. Każdy z nich swa lapidarnością i nastrojem, urzeka i zdumiewa. Oczywiste jest jednak, że trąbka nie mogłaby tak czarować słuchacza, gdyby nie background Wójcińskiego. To jego przyczajony kontrabas wyczulony na barwę i bogaty w wydobywane z siebie faktury; czasem jedynie muskany opuszkami palców, czasem smagany smyczkiem; zapewnia harmonię i spokój kompozycjom duetu. Wyścieła je dźwiękowym pluszem, spod którego gdzieniegdzie wystają sonorystyczne drzazgi.
Kluczem do sukcesu "Night talks" jest powściągliwość obu muzyków. Ograniczanie instynktu improwizacji, kosztem, której wydobyta dla uszu zostaje malowniczość fabuły i intymność nastroju. Zamknięte kilkuminutowe formy podporządkowane linearnej narracji i podziałowi na rozpoczęcie, rozwinięcie i zakończenie, osiągają kwintesencję wyrafinowania i muzycznej elegancji, na którą stać tylko tak doświadczonych jazzmanów.
Obie płyty wydane sumptem Fundacji Słuchaj z miejsca powinny znaleźć się w kanonie najbardziej zjawiskowych płyt polskiego jazzu. W przypadku "Night Talks" w miejscu gdzie nowoczesność szanuje klasykę czerpiąc z niej cenne inspiracje, zaś jeśli chodzi o "Myriad Duo" - tam gdzie klasyka ustępuje awangardzie snując abstrakcyjne, wyszukane narracje.
W czerwcu nakładem nowego jazzowego wydawnictwa, Fundacji Słuchaj, światło dzienne ujrzał album duetu Strycharski - Mazur. W lipcu do słuchaczy trafiły kompozycje tandemu Jachna - Wójciński. Początki współpracy obu składów mają miejsce jednak nieco wcześniej. W przypadku "Myriad Duo" mamy do czynienia z zapisem koncertu, który odbył się w lutym 2013 na deskach krakowskiego klubu Literki. Jeśli zaś chodzi o "Night Talks", jest to rejestracja improwizowanej sesji, która miała miejsce w ubiegłym roku w Bydgoszczy. Była ona jednak zainspirowana wcześniejszym, występem duetu w warszawskich Chmurach. Oba nagrania są jak ogień i woda. Zwłaszcza z punktu widzenia narracji. Jeśli bowiem Strycharski i Mazur, pobudzają zmysły niezwykłą intensywnością ekspresji, tak Jachna z Wójcińskim, koją i pieszczą niemal klasyczną jazzową formą.
***
Dominik Strycharski & Rafał Mazur -"Myriad Duo" (Fundacja Słuchaj, 2015) [odsłuch]
Akustyczna gitara basowa Rafała Mazura, oraz flet prosty Dominika Strycharskiego to instrumenty outsaiderskie w jazzowych składach, pozostające w cieniu dominacji dętych blaszanych i sekcji rytmicznej. Ukryte głównie w tłach, jako element większych orkiestracji, nie przykuwają należytej uwagi słuchaczy. Teraz stają się bohaterami pierwszego planu. A trzeba przyznać, że nie jest to wcale zestaw łatwy i oczywisty, bo barwy obu instrumentów dzieli przepastna różnica na pasmach częstotliwości.
Zestaw fletów Dominika Strycharskiego (sopranino, alt, tenor i bas) zapewnia artyście niezwykle szeroki zakres artykulacji mieszczącej się w wysokich i bardzo wysokich rejestrach. Wśród garderoby wydawanych dźwięków znajdują się piski, świsty, gwizdy, czy przedęcia, wibrujące niczym ptasie trele. Wśród tych fragmentarycznych motywów, podawanych z szaloną dynamiką, odnajdą się skrawki melodii, które dzielnie opierając się pokusie repetycji znaczą szlak frenetycznej improwizacji. Błyskawicznie zmieniające się wątki, galopada tematów i technik pozbawiona ilustracyjnego pierwiastka, zostaje zaprezentowana z niebywałym przepychem i zapałem, wybijając się na pierwszy plan. Ale omyliłby się ten kto nazwałby Strycharskiego liderem tego przedsięwzięcia. Owszem to, że charakter i barwa gitary basowej w wersji akustycznej dość często lokują instrument jako element dopełniający, to akurat w tym duecie funkcjonuje on na równych prawach co flety. Co prawda aby dobrze wczytać się w artykulację Mazura, trzeba wyczulić percepcje na dolne skale rejestru, ale gdy już dostroimy ucho na ów poziom, usłyszymy, że bas staje się niemal zwierciadlanym odbiciem fletów Strycharskiego. Jego ekspresja pozostaje równie wartka i dynamiczna. Mazur inkrustuje nagranie gęstym basowym ściegiem, będącym zdecydowaną odpowiedzią na fantazyjne i krewkie piruety partnera. Dokłada do tego eksperymenty natury sonorystycznej, m.in. pocieranie strun, czy gra smyczkiem. Priorytetem jednak pozostaje rytm, barwa i tempo.
Mimo że narracja "Myriad Duo"jest szalenie dynamiczna i intensywna, dwie ścieżki instrumentów pozostają w bezpośrednim kontakcie. Podstawą porozumienia jest gra zespołowa, oparta na intuicji, bystrości reakcji i umiejętność antycypacji muzycznych wydarzeń, odczytywanych na bieżąco ze wspólnej improwizacji. Strycharski i Mazur czytają swoją grę automatycznie, jakby wcześniej wytrenowali ją na wielu próbach. I jest to dialog imponujący, który być może zdarza się raz jeden w życiu, kiedy dwie indywidualności mówią w tej samej chwili, tym samym językiem.
Chciałbym zapamiętać z tego albumu jakiś charakterystyczny fragment, wyimek, melodię, ale recepcji "Myriad Duo" nie imają się tak proste chwyty. Rollercoaster emocji, plątanina napoczętych wątków, mistrzowski dwugłos podany w formie rozimprowizowanego żywiołu, stroniący jednak od ekstremy sceny free/improv. Zamiast cytatów pozostaje w pamięci olśniewające wrażenie. Duet Strycharski - Mazur, nagrał bowiem płytę tak bogatą w bodźce muzyczne, tak otwartą kompozycyjnie i odsłaniającą co raz to inne dźwiękowe konfiguracje, że jej potencjał z każdym kolejnym przesłuchaniem potęguje się. Mamy do czynienia z zapierającym dech starciem tytanów, obfitującym intensywnością narracji i dynamiką artykulacji, podpartym szeroką paletą improwizacyjnych technik.
Dopuszczone wreszcie na pierwszy plan, a marginalizowane wcześniej instrumenty, wybrzmiały na "Myriad Duo"z pełną charyzmą. Obsługiwane przez wirtuozów improwizacji, którzy potrafią odnaleźć odpowiednią narrację dla ich osobliwego brzmienia, z powodzeniem mogą konkurować z bardziej ogranymi zestawami jak trąbka - kontrabas.
Ksawery Wójciński & Wojciech Jachna - "Night Talks" (Fundacja Słuchaj, 2015) [odsłuch]
Po drugiej stronie medalu jazzowej ekspresji znalazł się duet Wojciecha Jachny i Ksawerego Wójcińskiego, który improwizacyjny żywioł ujarzmia i tonuje w nastrojowych miniaturach. Tutaj kontrabas Wójcińskiego i trąbka Jachny pozostają w czułym zbliżeniu i lirycznej harmonii.
"Night talks" to z pewnością adekwatny tytuł tej płyty. Więcej na niej kameralnych poszeptywań, delikatnych gestów muzyków, niż rozgorączkowanych free jazzowych harców. Tak jest już w otwierającym płytę utworze (I) gdzie posępnemu pomrukowi kontrabasu towarzyszy ledwo słyszalny oddech tłoczony przez trąbkę. Ten ślad powietrza wydychanego z płuc Wojciecha Jachny jest tylko wstępem do snucia kameralnej i zmysłowej opowieści. Wiedzie ona od mollowych, powłóczystych melodii (II), aż po ikoniczne wręcz motywy ilustracyjne (IV), które aż proszą się o wykorzystanie ich jako ścieżek dźwiękowych. Najlepiej w filmie noir, bo kompozycje warszawsko-bydgoskiego duetu, mimo pokładów liryzmu toną w mroku. Nieśpieszne tempa, przydymione brzmienie, wysmakowane melodie, nabierają uroku okrywając się mgiełką dźwiękowej patyny.
Trudno uwierzyć, że w improwizowanej sesji Jachny i Wójcińskiego znalazło się aż tyle zjawiskowych motywów, dzięki którym muzykom udaje się zbudować tak intrygujący nastrój. Subtelność instrumentacji, oszczędność formy i delikatność ekspresji to fundament na którym artyści budują atmosferę swej nocnej rozmowy. Chylę tutaj czoła głównie przed Wojciechem Jachną, nad grą którego czuwają duchy Billa Dixona, Dona Cherry'ego, a zwłaszcza Andrzeja Przybielskiego, z którym miał okazję współpracować zwłaszcza w złotych czasach Sing Sin Penelope. Bydgoszczanin swą inwencją w snuciu fabuł zaskakuje szerokim garniturem melodyjnych motywów, z których kilka ma potencjał aby stać się nowymi jazzowymi klasykami. Każdy z nich swa lapidarnością i nastrojem, urzeka i zdumiewa. Oczywiste jest jednak, że trąbka nie mogłaby tak czarować słuchacza, gdyby nie background Wójcińskiego. To jego przyczajony kontrabas wyczulony na barwę i bogaty w wydobywane z siebie faktury; czasem jedynie muskany opuszkami palców, czasem smagany smyczkiem; zapewnia harmonię i spokój kompozycjom duetu. Wyścieła je dźwiękowym pluszem, spod którego gdzieniegdzie wystają sonorystyczne drzazgi.
Kluczem do sukcesu "Night talks" jest powściągliwość obu muzyków. Ograniczanie instynktu improwizacji, kosztem, której wydobyta dla uszu zostaje malowniczość fabuły i intymność nastroju. Zamknięte kilkuminutowe formy podporządkowane linearnej narracji i podziałowi na rozpoczęcie, rozwinięcie i zakończenie, osiągają kwintesencję wyrafinowania i muzycznej elegancji, na którą stać tylko tak doświadczonych jazzmanów.
***
Obie płyty wydane sumptem Fundacji Słuchaj z miejsca powinny znaleźć się w kanonie najbardziej zjawiskowych płyt polskiego jazzu. W przypadku "Night Talks" w miejscu gdzie nowoczesność szanuje klasykę czerpiąc z niej cenne inspiracje, zaś jeśli chodzi o "Myriad Duo" - tam gdzie klasyka ustępuje awangardzie snując abstrakcyjne, wyszukane narracje.