Quantcast
Channel: raz uchem / raz okiem
Viewing all 363 articles
Browse latest View live

Dyskretny urok konwencji / ate „Secondary Drowning”

$
0
0
Są chwile, w których znajduję ukojenie w prostocie i konwencji. Im bardziej znajomo tym bezpieczniej.


Przewidywalna, zupełnie niezaskakująca, a także osłuchana w dziesiątkach innych wcieleń jest bardzo udana płyta Petara Petkova, podpisującego swą muzykę monikerem ate. Petkov jest absolwentem Akademii Muzycznej w Gdańsku. Tam też mieszka i tworzy, snując przy pomocy gitary intymne, dronowe suity. Obarczając nagrania ate mianem przewidywalnych i konwencjonalnych nie mam na myśli ich wartości estetycznej, jedynie ich wymiar formalny i silne osadzenie w tradycji gitarowego ambientu, w której strunowy instrument zakamuflowany serią efektów, pojedyncze muśnięcia w struny zamienia w nieskończone dźwiękowe wstęgi. Nie napiszę, że w estetykę tą autor wchodzi z oryginalnymi pomysłami, czy to kompozycyjnymi, czy brzmieniowymi. Siłą jego drugiej płyty, która ukazała się właśnie w bułgarskiej oficynie Amek Collective jest przede wszystkim świadomość konwencji; jej linearnej, warstwowej anatomii, oraz elegancka realizacja, która nadaje muzyce Petkova poetyckiej wręcz ulotności.

Na „Secondary Drowning”, podobnie jak na dziesiątkach bliźniaczych albumów, zawiesiste dronowe smugi z wolna przepoczwarzają się, eksponując swoją brzmieniową masę i koloryt. Dźwięk rozciąga się dając ułudę nieskończonego, zatrzymanego w czasie. Miejsce dramaturgi zajmuje kontemplacja. Kolejne pasma przybywają i znikają, aby wibrować w statycznym dronowym trwaniu. Choć przepis jest banalnie prosty, to dobranie odpowiedniej, palety dźwięków i ich odcieni waży o powodzeniu realizacji. Petkow preferuje dźwięki świetliste i ulotne, pozbawione mrocznego balastu. Podaje je z wyczuciem harmonii godnym absolwenta konserwatorium. Gdzieś w głębokich planach przemyca zarysy melodii, które z pasją wychwytuje wyczulone na zmianę ucho. Za pomocą przemyślanych i delikatnych ingerencji udaje się ten kameralny bezruch natchnąć liryczną, nastrojową głębią, którą słuchacz może z zapamiętaniem kontemplować, bądź bezwstydnie pławić się w dźwiękowej zadumie. Zasłuchanie przechodzi tu często w zamyślenie, to ostatnie zaś w śnienie na jawie. Głębokie zanurzanie się w dźwiękach, wydobywa z nagrań ate słodko-gorzką aurę melancholii, uwodząc nasz wewnętrzny smutek. 

Lektura „Secondary Drowning” magnetyzuje jak wpatrywanie się w wodne masy niesione wolnym nurtem rzeki. Statyczne brzmienia, wyciszona dramaturgia, oszczędna konstrukcja dają ujmujące efekty. Płyta Petkova, zachwyca umiarem, harmonią i kompozycyjną elegancją. To zaskakujące w jaki sposób ta nienachalna muzyka tła, potrafi zaabsorbować uwagę słuchacza, współbrzmieć z jego wnętrzem, kojąco wpływać na nastrój i oczarowywać podskórnie ukrytą liryką.

Płytę udanie wieńczy malownicza, mieniąca się snopami dźwięków, trzyminutowa miniatura, do złudzenia przypominająca brzmieniem i aurą fragmenty płyty „Astral Disaster” Coila. Stanowi to dla mnie dodatkowy atut płyty Petkova, bowiem z racji mojej nieskończonej słabości do twórczości Brytyjczyków z upodobaniem poszukuję śladów ich muzyki w nagraniach innych wykonawców.   

ate „Secondary Drowning”
2018, Amek Collective

Refleksje końcowe

$
0
0
Klamka zapadła. Po prawie sześciu latach prowadzenia raz uchem / raz okiem, podjąłem decyzję o zakończeniu działalności blogowej. Niektórzy wiedzą, że nosiłem się z tym już od jakiegoś czasu.

To był świetny etap, który przyniósł mi wiele radości i satysfakcji. Otworzył nowe możliwości, dał szansę sprawdzenia się w miejscach, o których nawet bym nie marzył, pozwolił poznać wspaniałych ludzi z pasją jeszcze większą od mojej, a przede wszystkim umożliwił dotarcie do ekscytującej muzyki.

Mimo tego, że cały czas przybywa tak wiele nagrań o których chciałbym napisać, czuję, że z formatu recenzji, który tu uprawiałem nie jestem w stanie wykrzesać już nic więcej, a kontynuacja odbiła by się ze szkodą dla jakości, którą starałem się na 1/u/1/o utrzymywać. Niestety pasja i chęć dzielenia się swoimi muzycznymi przeżyciami została z czasem zastąpiona poczuciem obowiązku, a także presją bycia na bieżąco. Mimo to mam nadzieję, że moje teksty o muzyce (a może nie tylko) będą nadal okazjonalnie ukazywać się to tu, to tam, jednak na pewno już poza tym blogiem.

Poświęcając temu przedsięwzięciu 6 lat życia, zaniedbałem wiele innych istotnych dla mnie spraw, do których zdążyłem już zatęsknić. Kończę zatem ten etap, z nadzieją, że pozwoli mi to rozpocząć nowe równie ciekawe.

Dziękuje Wam wszystkim za wsparcie, naukę, dobre słowa i dźwięki.
Powodzenia w wytyczaniu własnych muzycznych ścieżek.

Article 0

Viewing all 363 articles
Browse latest View live