"Miseri Lares", nowy album Valerio Tricoli dowodzi konsekwencji z jaką berliński PAN rozwija estetykę "muzyki granicznej", której wizjonerstwo stawia wytwórnię w gronie najbardziej progresywnych wydawnictw elektronicznej awangardy. "Muzyka graniczna" wydaje się najlepszym terminem dla opisu dźwiękowych eksperymentów, poszerzania gatunkowych konwencji, czy wytyczania nowych muzycznych kontekstów jakich podejmują się artyści zgromadzonych wokół tego labelu. Włoski producent i kompozytor Valerio Tricoli kreśli swój charyzmatyczny dźwiękowy manifest doskonale wpisując się w oryginalną filozofię PAN. Jego "Miseri Lares"przekracza ramy zarówno w sensie kompozycji jak i przyswajalności materiału. Arytmiczna, pełna dysharmonii narracja, jej ruchliwość i chaotyczność prowokują niezwykłą dramaturgię, która z kolei odbija się w emocjach towarzyszących słuchaniu. Zmysłowy odbiór tego nagrania, jest na tyle przenikliwym doświadczeniem, że jawi się niczym balansowanie na skraju szaleństwa. To podobnie intensywna wizja dźwiękowej kreacji, która towarzyszyła nagrywaniu przez Rashada Beckera "Traditional Music Of Notional Species Vol. I";oparta jedynie na odmiennym katalogu odgłosów, oraz rzadszym (w przypadku Tricoli'ego) zagęszczeniu wątków.
"Miseri Lares"to osiem, rozbudowanych kompozycji będących wypadkową muzyki konkretnej, oraz industrialnej estetyki. Tricoli używając magnetofonów, taśm, zestawów modularnych, metodą analogową tworzy przerażające i zarazem fascynujące słuchowisko. Mikrokosmos dźwięków przytaczanych przez Tricoli'ego jest na tyle zróżnicowany, że ma się wrażenie jednorazowego użycia każdego z nich, co przy momentami zagęszczonej narracji sprawia imponujące wrażenie obcowania z przepastną biblioteką dźwięków konkretnych o industrialnej proweniencji. Włoch stopniowo element po elemencie, faktura po fakturze wypełnia przestrzeń muzyczną z cichych odgłosów, szmerów, które piętrzą się i zazębiają ze sobą w niezdyscyplinowane, ruchliwe tła. Selektywność dźwięków, oraz ich hiperrealistyczne brzmienie sprawiają wrażenie akustycznego trójwymiaru, kreślącego iście obrazową narrację, którą bez trudu można by uznać za ścieżkę dźwiękową - soundtrack do którego nie potrzeba obrazu, albowiem sama audiosfera jest już wystarczająco sugestywna, aby wywołać u słuchaczy przerażenie.
Wobec powyższego nie można się dziwić, że za patronów "Miseri Lares"Tricoli obrał sobie m.in. Dantego i Lovecrafta, których teksty (obok tekstów własnych) w intrygujący sposób aranżuje w scenerię tego dźwiękowego dreszczowca. W lawinie szaleńczych mikro hałasów, pod gęstymi warstwami konwulsyjnych i wszechobecnych dźwięków Tricoli wplata zmodyfikowane deklamacje, fragmenty zaśpiewów, lamentów, czy rozmów które wzmacniają niesamowitość tego słuchowiska. Wśród spreparowanych wokaliz i mrocznych szeptów, tworzących abstrakcyjny kolaż radykalnej dźwiękowej poezji, pojawia się z zaświatów zdestruowany fragment wokalu Edith Piaf śpiewającej"La vie en rose", którego obecność w wieńczącym album "In Your Ruins Is My Shelter" przydaje odrobinę groteski w tym ekstremalnie mrocznym krajobrazie.
Nieokreśloność i nieszablonowość "Miseri Lares" staje się problematyczna w opisie, ale szalenie intrygująca w słuchaniu. To muzyczne słuchowisko, jest niezwykle sugestywną, nasyconą narracyjnymi wątkami kreacją mającą na celu totalne osaczenie dźwiękiem i jego atmosferą. Pomimo zmiennej dynamiki, która raz kondensuje odgłosy, aby je następnie rozproszyć, napięcie wciąż utrzymuje się na niezwykłym poziomie. Umysł, psychika, i logika zostają poddane próbie nie znajdując oparcia w melodii, czy repetycji, zaś różnorodność muzycznych bodźców i faktur wprowadzają nerwowość i poczucie dezorientacji. To nie tylko mroczny, dark ambientowy klimat piekielnych odgłosów i dysonansowych jęków, to także szaleństwo chaosu, nieuporządkowania, dźwiękowej szamotaniny. Ucieczka od logiki następstw, która wywołuje nerwowość i pocenie dłoni.
"Miseri Lares" fascynuje, a jednocześnie wzmaga autentyczny lęk i fizyczny niepokój. Jego intensywna moc ewokuje permanentne odczucie czyjejś obecności. Nie ważne czy słuchamy na słuchawkach, na domowym zestawie, czy w samochodzie, irracjonalne odczucie wyimaginowanego towarzystwa, bądź bycia bohaterem tej przerażającej scenerii jest wszechobecne. Być może oprócz charakteru wykorzystanych dźwięków i teatralizacji narracyjnych wątków źródło tego niezwykle sugestywnego doświadczenia tkwi w kompozycji i jej dramaturgii pobudzanej w bezustanną, asymetryczną, dysharmoniczną, "ruchliwą" i "żywą" strukturę.
"Miseri Lares" fascynuje, a jednocześnie wzmaga autentyczny lęk i fizyczny niepokój. Jego intensywna moc ewokuje permanentne odczucie czyjejś obecności. Nie ważne czy słuchamy na słuchawkach, na domowym zestawie, czy w samochodzie, irracjonalne odczucie wyimaginowanego towarzystwa, bądź bycia bohaterem tej przerażającej scenerii jest wszechobecne. Być może oprócz charakteru wykorzystanych dźwięków i teatralizacji narracyjnych wątków źródło tego niezwykle sugestywnego doświadczenia tkwi w kompozycji i jej dramaturgii pobudzanej w bezustanną, asymetryczną, dysharmoniczną, "ruchliwą" i "żywą" strukturę.
Warto zadbać o odpowiedni anturaż do słuchania tej płyty, aby odczuć na własnej skórze jej niepokojącą substancję. Zestaw słuchawkowy i półtorej godziny skupienia wystarczą, aby przeżyć ten upajający seans spirytystyczny fascynując się zarówno jego atmosferą, jaki i samym warsztatem, Tricoli'ego oraz jego nietuzinkową wyobraźnią kompozytorską kreślącą misterne, abstrakcyjne scenerie dreszczowca.
VALERIO TRICOLI - "Miseri Lares"
2014, PAN