W oceanie ambientowej melancholii wygenerowanej z pogłosów niewiadomego pochodzenia rozlega się nagle shoegaze'owy sztorm tęsknie wyjących gitar. Buzujący pianą, pozbawiony selektywności i klarowności zgiełk. To Stara Rzeka wpada do morza - morza gitarowego noisu.
Kuba Ziołek przeżywa w tym roku renesans swojej aktywności muzycznej. Solowy ambientowo-gitarowo-folkowy projekt Stara Rzeka, post rockowy Hokei, eksperymentalny, dronowy Kapital, oczekujący na premierę analogowo-dark ambientowy T'ien Lai, to tylko niektóre wcielenia tego hiperaktywnego artysty. Wcielenia trzeba przyznać bardzo trafione. Docenione zarówno przez słuchaczy jak i krytyków, w kraju jak i zagranicą. Nie ochłonąwszy jeszcze po premierze "Don't Go" Hokei'a, Ziołek, wraz z Mikołajem Zielińskim (bas) i Tomkiem Popowskim (perkusja) jako Alameda Trio zabierają nas do swojego "Późnego Królestwa".
Bez trudu można zauważyć że Alameda 3 wypływa z tego samego źródła co Stara Rzeka. Fundamentem jest bowiem brzmienie gitary podane noisowej dekonstrukcji, zdewastowane, brudne, przytłumione. Alchemia dźwięków dokonuje się tym razem z marginalną obecnością liryczno-folkowych naleciałości Starej Rzeki, oraz z nikłym użyciem elektroniki. Gitarowe faktury, oraz psychodeliczne, sfuzzowane ściany dźwięku zajmują pozycję kluczową i dominującą na "Późnym Królestwie". Przeplatają je zaś znane z albumu "Cień chmury nad ukrytym polem" delikatne na wpół akustyczne ballady. Spod rozwlekłych shoegazowych pasaży majaczy widmowy głos Kuby Ziołka, o anielskiej, delikatnej barwie jakże kontrastującej z mroczną aurą "Późnego Królestwa" Całość nagrania dopełnia gościnny udział Tomasza Pawlickiego i Wojciecha Jachny, których instrumentalna obecność we fragmentach albumu jeszcze bardziej podkreśla jego metafizyczną naturę.
Kuba Ziołek przeżywa w tym roku renesans swojej aktywności muzycznej. Solowy ambientowo-gitarowo-folkowy projekt Stara Rzeka, post rockowy Hokei, eksperymentalny, dronowy Kapital, oczekujący na premierę analogowo-dark ambientowy T'ien Lai, to tylko niektóre wcielenia tego hiperaktywnego artysty. Wcielenia trzeba przyznać bardzo trafione. Docenione zarówno przez słuchaczy jak i krytyków, w kraju jak i zagranicą. Nie ochłonąwszy jeszcze po premierze "Don't Go" Hokei'a, Ziołek, wraz z Mikołajem Zielińskim (bas) i Tomkiem Popowskim (perkusja) jako Alameda Trio zabierają nas do swojego "Późnego Królestwa".
Bez trudu można zauważyć że Alameda 3 wypływa z tego samego źródła co Stara Rzeka. Fundamentem jest bowiem brzmienie gitary podane noisowej dekonstrukcji, zdewastowane, brudne, przytłumione. Alchemia dźwięków dokonuje się tym razem z marginalną obecnością liryczno-folkowych naleciałości Starej Rzeki, oraz z nikłym użyciem elektroniki. Gitarowe faktury, oraz psychodeliczne, sfuzzowane ściany dźwięku zajmują pozycję kluczową i dominującą na "Późnym Królestwie". Przeplatają je zaś znane z albumu "Cień chmury nad ukrytym polem" delikatne na wpół akustyczne ballady. Spod rozwlekłych shoegazowych pasaży majaczy widmowy głos Kuby Ziołka, o anielskiej, delikatnej barwie jakże kontrastującej z mroczną aurą "Późnego Królestwa" Całość nagrania dopełnia gościnny udział Tomasza Pawlickiego i Wojciecha Jachny, których instrumentalna obecność we fragmentach albumu jeszcze bardziej podkreśla jego metafizyczną naturę.
Ziołek swoją hiperaktywnością stara się zaklinać bezrefleksyjną i obojętną rzeczywistość odwołując się często (zarówno w tekstach utworów, jak i w krótkich manifestach towarzyszących jego wydawnictwom) do różnych odmian religijnego mistycyzmu i filozofii, a jego twórczość umiejscawia się na pograniczu sacrum i profanum. Stąd prawdopodobnie bierze się unikalny charakter jego muzyki lewitującej pomiędzy między realnością a wyobrażeniem, między czymś namacalnym i nazwanym, a widmowym i nie określonym. Utwierdzona mocno w posadach poprzez ciężkie, masywne brzmienie, a jednocześnie oderwana od konwencji i fundamentów, odrealniona, niedotykalna i zanurzona w metafizycznej aurze.
ALAMEDA 3 - "Późne królestwo"
2013 Instant Classics