Niby mamy tutaj do czynienia z niszowym, projektem wydanym przez niszowe kasetowe wydawnictwo Sangoplasmo, ale w rzeczy samej projekt Dwutysięczny, to all stars polskiego undergroundu. Artyści uczestniczący w nim to niezwykle barwne i zasłużone postacie polskiej sceny niezależnej, które na przestrzeni lat stały się filarami polskiego undergroundu.
Panów tych w zasadzie nie byłoby potrzeby przedstawiać (nawet miej wtajemniczeni w Polską scenę niezależną słuchacze z pewnością kojarzą te nazwiska), gdyby nie pewna gafa, która natchnęła mnie do tego. Była nią niefortunna wypowiedź jednego z "kultowych" blogerów, który w swojej recenzji "Jedwabnika", określił jego twórców jako "artystów słabo już kojarzonych i zakorzenionych w przeszłości polskiej fonografii". Wywołał tym nie tylko moje szczere zdziwienie, ale i zrozumiałe rozbawienie samych twórców na ich facebookowym profilu.
Zatem gwoli wyjaśnienia projekt Dwutysięczny tworzą; Wojciech Kucharczyk założyciel i guru oficyny Mik Musik od kilkunastu lat eksplorującej obszar polskiej eksperymentalnej elektroniki, wyławiając z niego zjawiska niezwykle oryginalne i awangardowe, nie będące epigonami zachodnich trendów, lecz kwintesencją słowiańskiej duszy podanej głównie w formie zero-jedynkowej. Ów rzekomo "słabo kojarzony artysta" stoi na czele jednej z najprężniejszych i najbardziej ambitnych wytwórni niezależnych w Polsce. Wytwórni która, ostatnim czasem po raz kolejny chwyciła wiatr w żagle aby muzyką swoich podopiecznych (oraz samego szefa) wypełnić line up'y ważnych przeglądów i festiwali muzyki elektronicznej (LDZ Festival, Tauron Nowa Muzyka, Unsound).
Zatem gwoli wyjaśnienia projekt Dwutysięczny tworzą; Wojciech Kucharczyk założyciel i guru oficyny Mik Musik od kilkunastu lat eksplorującej obszar polskiej eksperymentalnej elektroniki, wyławiając z niego zjawiska niezwykle oryginalne i awangardowe, nie będące epigonami zachodnich trendów, lecz kwintesencją słowiańskiej duszy podanej głównie w formie zero-jedynkowej. Ów rzekomo "słabo kojarzony artysta" stoi na czele jednej z najprężniejszych i najbardziej ambitnych wytwórni niezależnych w Polsce. Wytwórni która, ostatnim czasem po raz kolejny chwyciła wiatr w żagle aby muzyką swoich podopiecznych (oraz samego szefa) wypełnić line up'y ważnych przeglądów i festiwali muzyki elektronicznej (LDZ Festival, Tauron Nowa Muzyka, Unsound).
Jerzy Mazzoll człowiek instytucja będący obok Tymona Tymańskiego na przełomie tysiąclecia był synonimem yassu w Polscu, jego liderem i guru. Wydał właśnie wraz z Tomaszem Sroczyńskim album "Rite of Spring Variation", (będący wariacją na temat "Święta wiosny" Strawinskiego) łącząc jazgotliwą, arytmiczną improwizację klarnetu z sugestywną kameralistyką skrzypiec.
Radek Dziubek lider pierwszej z prawdziwego zdarzenia post rockowej formacji w Polsce zespołu Blimp, który w 2000 albumem "Superpolen" udowodnił że wyobraźnia muzyczna artystów z Polski odbiera na tych samych falach co zachodnich twórców. Dziubek mocno związany ze sceną bydgosko-toruńską jest również jednym z członków kolektywu Innercity Ensemble, który w ubiegłym roku wydał kapitalny album Khatadin.
Ostatnim z członków jest Błażej Król, członek ultra modnego i ultra dobrego duetu UL/KR, który w ciągu dwóch ostatnich lat swoimi dwoma albumami rzucił na kolana słuchaczy, publiczność festiwalową, cała krytykę muzyczną w Polsce i jedną z głównych (ważniejszych) rozgłośni radiowych. To on zresztą jest demiurgiem projektu "Jedwabnik".
Jego pomysł wydaje się banalnie prosty i naturalny. Będąc młodszym o mniej więcej pół pokolenia od swoich towarzyszy z Dwutysięcznego uczył się muzyki i dojrzewał do jej tworzenia otoczony inspirującymi projektami późniejszych kolegów. Dlatego właśnie do nich zwrócił się z prośbą o próbki dźwiękowe, strzępy sesyjne i niewykorzystane materiały nagraniowe, aby uwić z nich kolaż - "Jedwabnik".
Jego pomysł wydaje się banalnie prosty i naturalny. Będąc młodszym o mniej więcej pół pokolenia od swoich towarzyszy z Dwutysięcznego uczył się muzyki i dojrzewał do jej tworzenia otoczony inspirującymi projektami późniejszych kolegów. Dlatego właśnie do nich zwrócił się z prośbą o próbki dźwiękowe, strzępy sesyjne i niewykorzystane materiały nagraniowe, aby uwić z nich kolaż - "Jedwabnik".
Jest to zatem w samej intencji zarówno "tribute" jak i remix album. Twórcza reinterpretacja muzyki inspirującej Króla przeniesiona dzięki unikalnej wyobraźni muzycznej w nowy intrygujący kontekst.
Poza oczywistym dźwiękowym wkładem Mazzolla, którego instrument (klarnet) jest charakterystyczną sygnaturą "Jedwabnika", rozpoznawanie wkładu pozostałych członków zespołu nasuwa pewne trudności, bowiem wszyscy oni poruszają się w ramach eksperymentalnej elektroniki. Czy zatem Dziubek to majestatycznie płynące aksamitne i metaliczne drony, Kucharczyk to kliki i cyfrowe zakłócenia, a Król jedynie sound designer sklejający wszystko w kapitalny paczwork, bliski nastrojowo-melanholijnym klimatom znanym z UL/KR? Dla wartości materiału to śledztwo wydaje się być jednak niepotrzebne, bo trzeba przyznać, że "Jedwabnik" jest w gruncie rzeczy bardzo jednorodny i spójny, za co na pewno należą się słowa pochwały zarówno dla Króla, jak i dla odpowiedzialnego za mastering Michała Kupicza.
Kanwą albumu wydaje się być wszędobylski dron pochodzenia zarówno cyfrowego jak i organicznego (w postaci mazzollowego klarnetu) Jest on trzonem całej kompozycji, dookoła którego - niczym zwabione światłem żarówki ćmy - wiercą się i kokietują cząsteczki glitchowej elektroniki, subtelnie nanosząc ornamentykę w tym ambientowym pejzażu. Dopiero od trzeciego utworu ("Ten, który kroi jeziora") pojawiają się fragmenty melodii prowadzone klarnetem Mazzolla. Momentami pojawia się również masywny bit przenosząc ciężar materiału w dubowe przestrzenie.
Dojmującym wrażeniem po przesłuchaniu tego materiału jest niedosyt, będący wypadkową zaledwie półgodzinnej długości materiału i jego skondensowanej i intrygującej zawartości. Da się to odczuć zwłaszcza po wieńczącym materiał utworze"Sadachbia", który jeszcze poszerza spektrum postrzegania muzyki tego projektu, umiejscawiając je tym razem w klimatach dub techno. Pociągające wydaje się być wyobrażenie jak interesująco mógłby rozwinąć się ten album podążając właśnie w tym kierunku.
Zresztą trzeba zauważyć, że każda z sześciu kompozycji tego albumu otwiera dla projektu Dwutysięczny zupełnie nowe perspektywy. Każdy z tych utworów, mógłby być zalążkiem nowego projektu i nowego materiału, tak duży tkwi w nich potencjał. "Jedwabnik" multiplikuje nowe muzyczne konteksty utrzymując przy tym zaskakującą spójność brzmienia, czego jego autorom można tylko pogratulować... i liczyć na kontynuację i rozrastanie się projektu.
DWUTYSIĘCZNY - Jedwabnik
2013 Sangoplasmo Records