Małe Instrumenty urosły i dojrzały. Na nowym koncept albumie zespołu, próżno wypatrywać obecności dźwiękowych zabawek. Tym samym awangarda pozbawiona uroku i dystansu do samej siebie uległa pod ciężarem formalnego dogmatu.
Dojrzewanie i wchodzenie w dorosłość rozpoczęło się dość wcześnie, bo w okolicach 2013 roku, gdy Małe Instrumenty miały za sobą ledwie 7 lat działalności. Wejście w dorosłość wiązało się z rozwinięciem zdolności manualnych, technicznych i muzykologicznych potrzebnych do samodzielnego konstruowania instrumentów. Wraz z ukazaniem się albumu „Samoróbka”, któremu towarzyszył wspaniały album / podręcznik do samodzielnego konstruowania instrumentów, zespół poszerzył swoją działalność o pełnoprawny warsztat konstrukcyjny. W 2016 grupa ochotników - wynalazców, pod kierownictwem Pawła Romańczuka, spiritus movens całej idei, przystąpiła do prac nad prototypami nowych, własnego pomysłu, instrumentów. Owocem tych prac jest najnowsze wydawnictwo „Samoróbka II” sygnowane jako Gruppo Di Construzione / Małe Instrumenty, na którym wszystkie ów wynalazki mogły zaprezentować swój muzyczny potencjał.
Podobnie jak w przypadku pierwszej części, wydawnictwo zostało spektakularnie przygotowane. W tym przypadku oprawione w sklejkę, z wyciętą tarczą i wbudowanym klekoczącym mechanizmem. W środku znajdziemy 7 calowy winyl, płytę CD oraz album z fotografiami przedstawiającymi obiekty dźwiękowe, które posłużyły do nagrania „Samoróbki II”. Wśród nich znajdują się m.in.; obrotowa harfa, mechaniczny sequencer, elektryczna kalimba, modyfikowana piła, flażoletofon, wariacja na temat berimbau, harfa kołowa, ceownik, klarnet hydrauliczny, bębny sklejkowe i inne akustyczne, mechaniczne i elektro-akustyczne (zaopatrzone w rozmaite mechanizmy i silniczki) instrumenty. Zarówno ich koncepcja, jak i konstrukcja byłyby wyzwaniem dla niejednego młodego technika, może nawet i dla inżyniera. Oglądając wyestetyzowane fotografie obiektów dźwiękowych, nachodzi mnie refleksja, że oto samoróbkowe DIY, osiągnęło poziom pełnej rzemieślniczej profesjonalizacji. Małe Instrumenty porzuciły zabawki, na rzecz imponujących mechanicznych dźwiękowych rzeźb. Większość z nich to, jeśli się nie mylę, chordofony i idiofony; metaliczne, z elementami pcv i drewna. Na zdjęciach prezentują się dostojnie, ascetycznie i chłodno zarazem. Nie dojrzymy w nich samoróbkowych skaz, czy DIY-owej prowizorki. Z wyglądu przypominają mi bardziej konceptualne obiekty; pozostałości po łódzkich edycjach (1990, 1993) festiwalu sztuki „Konstrukcja w Procesie”, niż zabawki. No chyba, że jesteście inżynierami rozkochanymi w estetycznym minimalizmie i projektowej precyzji.
Chłodna i wyrafinowana jest również muzyka, wykonywana na tych dźwiękowych samoróbkach. Repertuar osadzony został na kanwie muzyki współczesnej z pełną reprezentacją awangardowych nurtów i estetyk; elektroakustyki, akuzmatyki, muzyki atonalnej, dronowej, czy konkretnej. Wytrawne i wyedukowane ucho wyłapać będzie w stanie zapewne bardziej subtelne proweniencje. Moje słyszy jeszcze fragmenty niejazzowej improwizacji, motywy repetytywne, czy nawiązanie do ascetycznej i kontemplacyjnej muzyki Arvo Pärta („Large Signals”). W pierwszej kolejności „Samoróbka II” odsyła mnie jednak w stronę Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia i taśmowych eksperymentów, tamtejszych tytanów awangardy Włodzimierza Kotońskiego i Bohdana Mazurka. SEPR jest zresztą stałym odniesieniem w dyskografii Małych Instrumentów, podobnie zresztą jak filmy i animacje eksperymentalne lat 60 i 70 ze Studia Miniatur Filmowych, czy łódzkiego Semafora. Wszak Ci sami kompozytorzy twórczo działali na obu frontach. Impresyjna i sugestywna muzyka Małych Instrumentów z „Samoróbki II ” znakomicie sprawdziłaby się jako ilustracja dźwiękowa do filmów Jana Lennicy, czy Ryszarda Czekały.
Gdy patrzę w przeszłość i przyglądam się dorastaniu Małych Instrumentów czuje się autentycznie onieśmielony, oczarowany, a nawet zdumiony. Gdy obcuję z wydawnictwami Pawła Romańczuka czuję jakbym dotykał jakiegoś niezmierzonego uniwersum, przepełnionego ogromem, oraz pięknem idei. Ogromem pozbawionym do tej pory wszelkiej pretensjonalności. Mam wrażenie obcowania ze sztuką totalną w swoim rozmachu (koncepcyjnym, technicznym, muzycznym), a jednocześnie autentycznie wzruszającą, szczerą, a w pewnym sensie nawet intymną. Pozostaję porażony potęga pasji i konsekwencją z jaką wcielana jest w życie.
„Samoróbka II” to kolejna pasjonująca inicjatywa, ale przy tym bodaj najbardziej hermetyczna ze wszystkich dotychczasowych realizacji Małych Instrumentów. Nie jest propozycją dla każdego, podobnie jak wiedza o konstruowaniu instrumentów i potrzebne do tego zdolności manualne. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w tym przypadku idea przerosła treść. Czuję zachwyt nad pomysłem i jakością jego wykonania, lecz pozbawiona emocji muzyka wydaje mi się zwyczajnie obca. Podobnie jak wspomniane wcześniej rzeźby, będące pozostałością po "Konstrukcji w Procesie", które nie mogąc znaleźć zrozumienia i sympatii mieszkańców, przez lata walały się po mało reprezentatywnych skwerach Łodzi.
Wejście Małych Instrumentów w dorosłość pozbawiło je słyszalnej radości muzykowania, a wyrafinowana forma odjęła im dotychczasowego uroku. Na tym etapie to dorośli i wyedukowani eksperci, mówiący niezrozumiałym językiem i zachwycający się swą dystyngowaną prezencją.
Gruppo Di Construzione / Małe Instrumenty „Samoróbka II” / 2018 / (samowydanie)