Pamiętacie jeszcze Polpo Motel? Duet Olgi Mysłowskiej i Daniela Pigońskiego właśnie powrócił z niebytu po siedmiu latach przerwy.
Odnoszę wrażenie, że zespół ma jakiś kłopot z docenieniem własnej twórczości. Czekać taki szmat czasu na wydanie drugiej płyty, posiadając niezaprzeczalny talent do komponowania przebojowych piosenek z nieprzebojowych inspiracji i brzmień, wygląda jak sabotowanie swoich własnych możliwości. Mając taki potencjał brzmieniowy, wokalny i melodyczny Polpo Motel powinien odgrywać dziś bardziej znaczącą rolę na polskiej scenie alternatywnego popu. Brak czasu, brak wiary, czy może brak chęci na udział w muzycznym "światku"? Nie wnikam w to, choć słuchając "Cadavre Exquis" odczuwam żal z powodu tak rzadkiego obcowania z muzyką zespołu.
Mówiąc wielce ogólnie, lata 80 były momentem, w którym zespoły takie jak Polpo Motel miały idealny czas do epatowania nieskrępowaną wolnością artystyczną. Do worka opatrzonego nazwą art pop (samo pojęcie pochodzi z lat 60-tych) trafiali muzycy, dla których granice muzyki pop były zbyt wąskie, przez co sięgali po dość różnorodne i odważne inspiracje, popadając niekiedy kosztem swojej odwagi w groteskowość. W tej grupie znaleźliby się artyści skrajnie od siebie różni i rozpięci miedzy kiczem a sztuką ("wysoką"); tacy jak Kate Bush, Klaus Nomi, Laurie Anderson, nieodżałowany David Bowie - wszyscy o niebywałej charyzmie i bezkompromisowym języku ekspresji. Swoje szerokie inspiracje i wolność twórczą przekładali jednak na uniwersalną formę piosenki ukonstytuowanej przez schemat zwrotka - refren. Nie inaczej jest z Polpo Motel, którzy posiedli osobliwy patent na mariaż pełnych polotu melodii i wpadających w ucho motywów, z ciężkim (momentami wręcz industrialnym) brzmieniem syntezatorów, gotyckim, potężnym wokalem i imponującym rozstrzałem stylistyk.
"Cadavre Exquis" to imponujący amalgamat estetycznych skrajności, które egzystują ze sobą w zaskakującej harmonii. Operując brzmieniem opartym o syntezatory i automaty perkusyjne Pigoński z niebywałą lekkością przechodzi od wątków zasłyszanych wśród klasyków new romantic ("Overponder"), po brudne i pełne zgiełku industrialne motywy, które mogłyby posłużyć Alessandro Cortiniemu jako podkłady do kompozycji Nine Inch Nails ("Electricity", "Gunpoint"). W międzyczasie fantazja klawiszowca pozwala mu przywołać również avantpopowe wspomnienia o Stereolab ("Run babe run"), czy zapaść się w mroczne i gęste trip hopowe głębiny ("Monster"). Umiejętność atrakcyjnego prześlizgiwania się pomiędzy estetykami, można również przypisać Mysłowskiej i doszukiwać się ich źródeł w bliskich związkach wokalistki z teatrem. Możliwe, że właśnie dzięki temu jest ona w stanie błyskawicznie odbyć przemianę z koturnowej divy ("Twitch") w melancholijną szansonistkę ("Reconciliation"), czy w dekadencką heroinę ("Blur Fade"). Dysponując unikalnym strojem głosu, wokalistka Polpo Motel używa go niezwykle plastycznie i świadomie, nie nadużywając i nie zamieniając go w manierę.
Kompozycje Polpo Motel uderzają swoim rozmachem. Na szczęście mimo dość podniosłej atmosfery panującej na "Cadavre Exquis" jest to materiał daleki od patosu. Mieniące się kolorytem szerokich inspiracji nagrania, brawurowo balansują między glamową koturnowością, pełnym dystansu chłodem, rockową drapieżnością, i parkietową przebojowością. Tym samym, pozostając w ramach muzyki rozrywkowej, kreują własny niepowtarzalny i rozpoznawalny, skrojony z kontrastów styl, który doskonale określa francuski tytuł krążka ("wykwintne zwłoki").
Z wielkim entuzjazmem dorzucam płytę zespołu do listy moich ulubionych płyt AD 2015. I żyję nadzieją, że na następne wydawnictwo nie będę musiał czekać kolejne siedem lat.
POLPO MOTEL "Cadavre exquis"
2015, Lado ABC
Odnoszę wrażenie, że zespół ma jakiś kłopot z docenieniem własnej twórczości. Czekać taki szmat czasu na wydanie drugiej płyty, posiadając niezaprzeczalny talent do komponowania przebojowych piosenek z nieprzebojowych inspiracji i brzmień, wygląda jak sabotowanie swoich własnych możliwości. Mając taki potencjał brzmieniowy, wokalny i melodyczny Polpo Motel powinien odgrywać dziś bardziej znaczącą rolę na polskiej scenie alternatywnego popu. Brak czasu, brak wiary, czy może brak chęci na udział w muzycznym "światku"? Nie wnikam w to, choć słuchając "Cadavre Exquis" odczuwam żal z powodu tak rzadkiego obcowania z muzyką zespołu.
Mówiąc wielce ogólnie, lata 80 były momentem, w którym zespoły takie jak Polpo Motel miały idealny czas do epatowania nieskrępowaną wolnością artystyczną. Do worka opatrzonego nazwą art pop (samo pojęcie pochodzi z lat 60-tych) trafiali muzycy, dla których granice muzyki pop były zbyt wąskie, przez co sięgali po dość różnorodne i odważne inspiracje, popadając niekiedy kosztem swojej odwagi w groteskowość. W tej grupie znaleźliby się artyści skrajnie od siebie różni i rozpięci miedzy kiczem a sztuką ("wysoką"); tacy jak Kate Bush, Klaus Nomi, Laurie Anderson, nieodżałowany David Bowie - wszyscy o niebywałej charyzmie i bezkompromisowym języku ekspresji. Swoje szerokie inspiracje i wolność twórczą przekładali jednak na uniwersalną formę piosenki ukonstytuowanej przez schemat zwrotka - refren. Nie inaczej jest z Polpo Motel, którzy posiedli osobliwy patent na mariaż pełnych polotu melodii i wpadających w ucho motywów, z ciężkim (momentami wręcz industrialnym) brzmieniem syntezatorów, gotyckim, potężnym wokalem i imponującym rozstrzałem stylistyk.
"Cadavre Exquis" to imponujący amalgamat estetycznych skrajności, które egzystują ze sobą w zaskakującej harmonii. Operując brzmieniem opartym o syntezatory i automaty perkusyjne Pigoński z niebywałą lekkością przechodzi od wątków zasłyszanych wśród klasyków new romantic ("Overponder"), po brudne i pełne zgiełku industrialne motywy, które mogłyby posłużyć Alessandro Cortiniemu jako podkłady do kompozycji Nine Inch Nails ("Electricity", "Gunpoint"). W międzyczasie fantazja klawiszowca pozwala mu przywołać również avantpopowe wspomnienia o Stereolab ("Run babe run"), czy zapaść się w mroczne i gęste trip hopowe głębiny ("Monster"). Umiejętność atrakcyjnego prześlizgiwania się pomiędzy estetykami, można również przypisać Mysłowskiej i doszukiwać się ich źródeł w bliskich związkach wokalistki z teatrem. Możliwe, że właśnie dzięki temu jest ona w stanie błyskawicznie odbyć przemianę z koturnowej divy ("Twitch") w melancholijną szansonistkę ("Reconciliation"), czy w dekadencką heroinę ("Blur Fade"). Dysponując unikalnym strojem głosu, wokalistka Polpo Motel używa go niezwykle plastycznie i świadomie, nie nadużywając i nie zamieniając go w manierę.
Kompozycje Polpo Motel uderzają swoim rozmachem. Na szczęście mimo dość podniosłej atmosfery panującej na "Cadavre Exquis" jest to materiał daleki od patosu. Mieniące się kolorytem szerokich inspiracji nagrania, brawurowo balansują między glamową koturnowością, pełnym dystansu chłodem, rockową drapieżnością, i parkietową przebojowością. Tym samym, pozostając w ramach muzyki rozrywkowej, kreują własny niepowtarzalny i rozpoznawalny, skrojony z kontrastów styl, który doskonale określa francuski tytuł krążka ("wykwintne zwłoki").
Z wielkim entuzjazmem dorzucam płytę zespołu do listy moich ulubionych płyt AD 2015. I żyję nadzieją, że na następne wydawnictwo nie będę musiał czekać kolejne siedem lat.
POLPO MOTEL "Cadavre exquis"
2015, Lado ABC