Polska muzyka niezależna, alternatywna, niszowa czy jakkolwiek ją nazwiemy; muzyka tworzona przez zapaleńców, którzy sami wyznaczają ścieżki muzycznej ewolucji bądź brawurowo wpisują się w aktualne światowe trendy, ma w ostatnim czasie w naszym kraju naprawdę dobry czas. Sięgając choćby po tegoroczne produkcje z radością odkrywamy szeroki wachlarz polskiego niezalu, rozpięty od muzyki użytkowej Kixnare przez wyrafinowany jazz Mikrokolektyw poprzez shoegaze'ową Trupę Trupa aż po hipnotyczno elektroniczny UL/KR. Nie miałbym chyba wielu muzycznych zaległości względem świata, gdybym przez ostatni czas obcował jedynie z polską muzyką indie.
Do wyżej wymienionych bezdyskusyjnie dołącza teraz Stara Rzeka - solowy projekt Kuby Ziołka muzyka m.in. Innercity Ensemble i Ed Wood. I to dołącza z etykietą najniezwyklejszej jak dotąd płyty AD 2013 nagranej i wydanej w Polsce.
Urokliwe jest już samo wydanie edycji kompaktowej. Metalowa, tajemnicza puszka o średnicy płyty CD przyozdobiona (podobnie jak sama płyta i papierowa wkładka) cudowną stylizowaną na kurpiowską leluję grafiką. W środku tej puszki pandory kryje się równie osobliwy, co inspirujący wszechświat muzyczny Kuby Ziołka.
Bodaj po raz pierwszy od momentu jednego z najpiękniejszego rozdziałów w polskiej muzyce niszowej, jaką była wydawnicza działalność Obuh Records, mamy do czynienia z tak alchemicznym podejściem do muzyki.
Cień chmury nad ukrytym polem idealnie wpasowuje się w etnoposzukiwania w magicznym świecie ludowego folkloru. Mimo że Ziołek nie korzystał w trakcie nagrania ani z ludowych instrumentów, ani bezpośrednio nie odwołuje się do kultury ludowej, to jednak na albumie Starej Rzeki obecny jest ten sam duch, który niemal 20 lat temu wypełniał słowiańską magią nagrania Za Siódmą Górą, RongWrong czy Karpat Magicznych. Nie jest to relacja czysto muzyczna, a jedynie jakieś mentalne pokrewieństwo łączące tych artystów w etnologicznych eksploracjach. Ta muzyka mimo mariażu elektroniki z muzyką gitarową ma bowiem bezpośredni związek z naturą i oswajającą ją kulturą duchową.
Ziołek obmalowuje melancholijny pejzaż, płynnie przechodząc od apokaliptycznych doom metalowych mroków do dronowych ballad. Folkowe akordy często zostają przesłonięte chmurą gitarowego zgiełku, który stanowi permanentną fakturę kompozycji albumu. W ten strunowy żywioł doskonale adaptują się syntezatory nadające muzyce Ziołka dynamiki i koloru.
Z każdym kolejnym przesłuchaniem Starej Rzeki zaskakuje mnie ilość i rozstrzał muzycznych odniesień. Na Cieniu chmury odnaleźć można zarówno echa amerykańskiej doom metalowej muzyki Sunn O))) oraz nieco lżejszego Barn Owl, ale również wychwycić można Coil' owy klimat rodem z Astral Disaster, apokaliptyczny folk Death In June czy pulsującą analogową elektronikę Can.
Warto również odnotować różnicę między wydaniem płytowym, a kasetowym Cienia chmury nad ukrytym polem, które wspólne mają jedynie trzy i pół piosenki. Materiał Cd jest zdecydowanie ostrzejszy i metalowy momentami bliższy muzyce macierzystej kapeli Ziołka Ed Wood. Z kolei wersja wydana na kasecie jest spokojniejsza i oniryczna. Na obu jednak nie brakuje etnopsychodelii, która (mimo że za oknem wiosenna erupcja) oddaje melancholijny klimat babiego lata.
Instant Classic (cd) / Few Quiet People (kaseta) 2013